DPOD
-
DST
45.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
19.29km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+10 na starcie. Pochmurno choć słoneczko pod koniec dojazdu próbowało się przebić przez dziury w chmurach. Drogi w większości delikatnie mokre. W Łagiszy coś obok mnie zatrąbiło. Nie wiem czy na mnie, czy na coś innego w każdym bądź razie nie rozpoznałem pojazdu i tym bardziej kierującego. Właściwie to nawet nie zwróciłem uwagi czy za kierownicą ktoś siedzi. Jedyne co mnie interesowało, to to czy jest na swoim pasie ;-)
Potem jeszcze jakaś "złotówa" miała coś do powiedzenia jak z nerki w Będzinie zjeżdżałem w stronę Sosnowca. Nie zjechałem z lewego pasa bo w zatoczce stał autobus, który lada moment miał ruszać. Pewnie "złotówa" się oburzył, że mu drogę tarasuję czy coś tam. Jedynie widziałem, że się produkuje ale w ogóle nie zrozumiałem o co mu chodzi. Zrobiłem mu "pa-pa" i jechałem dalej swoje. Jak się będzie tak dziadek ekscytował w czasie jazdy, to mu w końcu pikawa strzeli. Ale to już nie mój problem. Strasznie nerwowe te ludzie.
Poza tym całkiem fajny przejazd do pracy.
Tak zacząłem się rozglądać za jakimś rozwiązaniem na zimę w sensie rowerek inny. Coś, co by się sprawdziło nawet na lodzie czyli więcej niż 2 koła. I takie coś mi się trafiło. Super sprawa. Tylko ta cena...
Po pracy wertepkami do Dąbrowy Górniczej i dalej w stronę Pogorii 3. Przez Łęknice na Piekło i asfaltem objazd Pogorii 4 do zjazdu na Kuźnicę Piaskową. Dalej przez Dąbie-Chrobakowe, Malinowice przy osiedlu na wertepki w stronę Strzyżowic i do domu.
Trochę zagiąłem powrót ale na więcej nie miałem już sił i ochoty. Dość silny i chłodny wiatr mocno utrudniał. Za dnia ładne słoneczko ale na powrocie dywan chmur i raczej nie za ciepło. Przynajmniej nie padało. Jednak mam wrażenie, że rano jechało się lepiej.
Kategoria Praca
komentarze
limit Czyżby to było pożegnanie taksiarza gestem digitus impudicus? ;)