limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Piątek, 6 września 2013 | dodano: 06.09.2013

Na starcie +8. Wdzianko kombinowane: kurtka polarowa i spodenki. W związku z tym początek raczej oporny. Zanim dłonie i uszy się rozgrzały to tak ze 4km musiałem się pomęczyć. Potem jakoś się już toczyło.
Dziś niestandardowo. Na początek do Będzina zrobić upgrade śniadania i potem dalej do Dąbrowy Górniczej-Gołonoga na oddział powalczyć z awarią. Przed 9:00 powrót do centrum dowodzenia na Zagórzu i tym sposobem zrobiły się prawie trzy "dyszki". Po drodze pomagam gościowi zepchnąć unieruchomiony pojazd (chyba Laguna). Na jednego dziebko ciężka fura do pchania po krawężnikach.

Po pracy, ze względu na to, że już dziś w Dąbrowie byłem powrót przez Sosnowiec, Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:38 piątek, 6 września 2013 | linkuj Nie po drodze mi było ;-)
gizmo201
| 08:07 piątek, 6 września 2013 | linkuj Trzeba było holować, hak do bike''a i jedziesz :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!