limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Piasek jest dla mięczaków

  • DST 126.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 07:02
  • VAVG 17.91km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 sierpnia 2013 | dodano: 25.08.2013
Uczestnicy

Dziś ustawka z podpuszczenia Olgi.
Kiedy dotarłem na górkę środulską przywitał mnie już niezły tłumek a kolejne egzemplarze jeszcze dojeżdżały. I jeszcze po drodze mieliśmy kilka sztuk zebrać.
Ruszamy na początek wertepkami jedziemy pod PKM (po drodze usiłując przebić się przez błocka na hałdzie) i potem na Kazimierz, gdzie zgarniamy Marcina.
Gdzieśmy to byli, to potem na śladzie z GPS-a można będzie podejrzeć ale ogólnie to było trochę po Kazimierzu Górniczym. Potem w Sławkowie krótki postój gdzie dołączają do nas kolejne osoby.
Potem mi już detale uciekają ale jest w końcu Bukowno, gdzie ekipa zażera się lodami. Stamtąd sklep, sesja łącznościowa i jedziemy nad zakole Sztoły. W Bukownie dołącza do nas Domino.
Z Bukowna przebijamy się fajnym szuterkiem do Olkusza. Na rynku dłuższy postój, modyfikacje trasy i pierwsze pożegnania.
Jedziemy do BIDY! Ale droga nie jest oczywiście najkrótsza. Fundujemy sobie ładny podjazd na wyjeździe a potem lasami uderzamy na Laski dalej do Bolesławia i tamtejszej BIDY. Po drodze używamy czerwonego szlaku pieszego, który jedziemy na GPS-a czyli jak się okazuje, na przestrzał przez las (no bo piasek na szlaku jest dla mięczaków ;-p ). Udaje się przebić.
W Bidzie wciągam kotlet farmera z dodatkami i powiem, że jestem mocno full.
Powrót prowadzi teraz Ola. Zagina ładnie. Czasem niektóre miejsca poznaję ale zdobyte od zupełnie nieznanej mi strony. Ciekawie.
Po drodze robi się po zachodzie słońca.
Za Maczkami dzielimy się. Frey, Robredo, Domino i ja jedziemy do Dąbrowy Górniczej. Reszta kręci na Sosnowiec.
W D. G. żegnamy Robredo i we trzech jedziemy gdzieś jeszcze usiąść na izotoniki.
Schodzi do 22:00. Żegnamy się i chłopaki do siebie a ja przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Po drodze focę księżyc i dym z Huty Katowice.
W domu coś koło 23:00. Super udana rowerowo niedziela. Dzięki wszystkim, którzy zrobili jej klimat.

Pełna galeria


Żeby było wiadomo czyich zwłok potem brakuje.


Jakoś nie było chętnych by sprawdzić czy to da się objechać :-p


Zwijamy PanaP na Kazimierzu.


Ktoś foci... Ktoś dywaguje nad tym, czy pora już odpowiednia na Radlerka...


Powiększamy skład w Sławkowie. Tak mnie naszło pytanie, czy Będzin jest jedynym miastem w Polsce, które ma własną kolonię?


Ładny widoczek?


A oni cisną. Jakby im za to płacili.


Tu poza foceniem to był też potworny smród.


Ola dostała delegację na Panienkę z Okienka :-]


Ekipa wykańcza lody w Bukownie.


Nad Sztołą zgarniamy Domina.


Przez spalony las jedziemy do Olkusza.


W Olkuszu zaczyna się knucie...


... nad trasą, która doprowadzi nas przez takie widoki...


... do BIDY.


Potem darcie się przez lasy i piaski.


By nocą wczesną dobić do granic naszych włości ;-)


Jeszcze tylko nocne jedno zdjęcie w drodze do Preczowa.


I odczyt zeznań GPS-a (który był się wyłączył kilka razy tego dnia) i licznika. Zeznania nieco różne ale wpisałem to z GPS-a. Po prawdzie to było gdzieś bliżej tych 130km ale nie bądźmy detalistami :-)


Kategoria Jednodniowe


komentarze
limit
| 05:18 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj pablo84: Niejeden się już przeliczył z siłami ;-)
amiga: Inne potrawy też mają całkiem całkiem. Za każdym razem jak tam jestem, to próbuję czegoś innego.
pablo84
| 20:05 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj no budzi apetyt... chyba się wybiorę :P
amiga
| 12:45 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj Kotlet w Bidzie rządzi
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!