limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

LinkaP

Dystans całkowity:829.00 km (w terenie 8.00 km; 0.97%)
Czas w ruchu:43:32
Średnia prędkość:19.04 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:36.04 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPDSDZ

  • DST 54.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.89km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 września 2014 | dodano: 08.09.2014

+11. Mgły. Poza tym coraz później wschodzi słońce. Dziś start niemal w oknie startowym - 6:16. Po wczorajszym struciu dziś przewidywałem bardzo kiepskie kręcenie. W rzeczywistości było lepiej niż się spodziewałem i udało się nawet nadrobić ze 2-3 minutki. Przejazd spokojny i na miejscu równo o czasie. Może byłbym nawet nieco wcześniej ale przed startem musiałem przesmarować łańcuch i amorka co ukradło kilka cennych minut. Budowa hotelu w D. G. idzie do przodu. Zniknęło całkiem sporo ziemi.

Po pracy bez zaginania przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków do domu. Tu odstawiam Błękitnego Rumaka i przerzucam się na zbiorkom do Będzina. Odbieram z serwisu Srebrną Strzałę po wymianie wolnobiegu i łańcucha oraz pedałów. Dodatkowo smarowanie piasty w przednim kole plus wymiana linki od tylnej przerzutki i pancerza przy tylnej przerzutce bo coś sypało się przerzucanie biegów na zadku. Teraz różnica od razu widoczna na plus. Żeby wszystko było ok to napęd trzeba było przechrzcić. W tym celu kulam się na 12% na Syberkę i dalej kładką pod M1 i "94" od M1 do Czeladzi. Dalej do Wojkowic i przez Strzyżowice do domu. Zabieram pustą sakwę i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana. Sporo osób dziś narzekało, że gorąco, że parno itp. a mnie warunki wyjątkowo pasowały. Może trochę też dlatego, że mam wrażenie jakby mnie brało jakieś przeziębienie.


Kategoria Praca, LinkaP, Łańcuch, Pedały, Serwis, Wolnobieg

DPD

Piątek, 23 maja 2014 | dodano: 23.05.2014

Jak sprawdzałem zaraz po przebudzeniu to na termometrze było +13. Przed wschodem słońca. Na wyjeździe było o wiele cieplej. Przyjemny wiaterek, słoneczko. Wyjechałem z lekkim wyprzedzeniem więc miałem w planach spokojny dojazd. Plan poległ na skrzyżowaniu 300 m od domu, gdzie mi w oddali śmignął króliczek. Rozwój wydarzeń mógł być jeden. "Chomik" i pościg. Po niecałym kilometrze doganiam, witam się, wyprzedzam i dalej na "chomiku" ciągnę już do samej Dąbrowy Górniczej. Tutaj jestem ze sporym wyprzedzeniem. Przy kasie Kolei Śląskich dopytuję się o cenę biletu na trasie Katowice-Rybnik (11,40 + 5 za rower). Potem już spokojniej do celu a i tak czas wyszedł całkiem niezły. Jakby tak pocisnąć na granicy utraty oddechu to bym się może z przejazdem zmieścił w 35 min. :-)

Po pracy bez większego gięcia pod molo na Pogorii 3. Nie spotykam znajomych więc objeżdżam P3 od strony Łęknic i przed przystanią odbijam na Pogorię 4. Śmiga mnie króliczek. Trochę go gonię ale szybki skubaniec i na dodatek na dużych kołach. Raz go doganiam ale na stojąco rozpędza się powyżej 35km/h i mu odpuszczam. Dociągam do RZGW i potem już przez Preczów i Sarnów spacerowo do domu z małą odchyłką do pobliskiego ODIDO by kupić sobie litrowe lody w nagrodę za zarżnięcie kolejnego suportu. Tym razem wytrzymał jakieś 4,6 tys. km mojego "chomikowania" :-/ Trochę mało ale poprzedni skończył z podobnym wynikiem. Chyba muszę się wykosztować na jakiś solidniejszy bo te po 35 zetów padają jak muchy. Mam tylko nadzieję, że mi zdążą wymienić przed wyjazdem bo inaczej będzie kanał.

Do kompletu rozsypał mi się jeszcze hamulec w Srebrnej Strzale. Zabrałem się za wymianę linek od przerzutek bo już coś kiepsko przerzucało i miałem podejrzenie, że są nadżarte zębem czasu. Przednia wisiała na 3 włóknach czyli lada moment byłby problem. Tylna miała się nieco lepiej ale mimo to ją wymieniłem tym bardziej, że połamany pancerz przy przerzutce i tak wymagał lekkiego skrócenia. Potem zabrałem się za linkę od tylnego hamulca. Niestety śruba mocująca linkę dokręcona na amen. Zniszczyłem łebek a nie drgnęła nawet o włos. Próbowałem rozwiercić ale nie ruszyło ani o milimetr. Przyjdzie zakupić nowy hamulec na tył. I w związku z tym mój jutrzejszy udział w wyjeździe na inscenizację bitwy stoi pod znakiem zapytania. Jeśli dojadę na 10:00 do serwisu nie zabijając się przy braku tylnego hamulca, i uda się kupić i zamontować na czas brakujący mechanizm, to jadę. Jak nie, to powrót. Coś pechowy dziś dzień dla moich rowerków :-(


Kategoria Praca, LinkaP, Serwis, LinkaH

DPODZ

Środa, 19 lutego 2014 | dodano: 19.02.2014

+3 na starcie. Ruszam 6:04 czyli lekko po czasie jednak udaje się podciągnąć za "107" przez jeden przystanek i wbić w bezpieczne ramy czasowe. W Będzinie po upgradzie śniadania mam zapas czasu więc znów decyduję się jechać przez centrum Dąbrowy Górniczej. Na miejscu o czasie i bez przygód. Warunki do jazdy coraz lepsze. Dziś wziąłem koszulkę z krótkim rękawem bo po pracy pewnie będzie dużo cieplej i w polarowej bluzie bym się zagotował. Zresztą już dziś rano mogłem ją śmiało założyć zamiast polara bo momentami było mi zdecydowanie za ciepło.


W ciągu dnia nieco popadało i powrót niestety mokrymi drogami. Jakoś miałem kryzys kręcenia i powrotna prędkość znacznie niższa niż rano. Nieco pozaginałem trasę przemykając obok Plejady, Domu Złego Ghostów, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Od kilku dni użerałem się z tylną przerzutką. Na kierunku od 1 do 8 zmiana biegów odbywała się sprawnie ale odwrotnie musiałem manetkę nieco przeciągnąć, by przerzuciło. Domino ostatnio postawił diagnozę, że coś nie tak z linką. Miał człowiek rację. Jak przyjechałem do domu, zacząłem majstrować i testować i przy tej okazji linka w końcu się urwała. Wychodzi na to, że fartem dojechałem do pracy i wróciłem. Nie pozostało nic innego jak tylko dokonać wymiany. Że musiałem jeszcze zrobić kurs do wsiowego Lewiatana od razu też odbył się test drobnej naprawy. Wszystko działa bezbłędnie. Jeszcze muszę zerknąć na przedni hamulec bo podejrzanie piszczy. Jakby coś delikatnie tarło.


Kategoria Serwis, Praca, LinkaP