limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1497.00 km (w terenie 275.00 km; 18.37%)
Czas w ruchu:81:32
Średnia prędkość:18.36 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:62.38 km i 3h 23m
Więcej statystyk

DP - polscy mistrzowie kierownicy - OD

  • DST 40.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 czerwca 2012 | dodano: 06.06.2012

+10 na termomierniku na starcie. 16 km standardowe. Miejscami mokro. Jechało się nieźle.
Miałem przy okazji podróży do pracy okazję "podziwiać" polskich "mistrzów" kierownicy w akcji.
Pierwsza sytuacja niedaleko izby wytrzeźwień. Jest po drodze wcześniej (jadąc od Będzina) złomowisko, do którego prowadzi bocznica kolejowa. Nieużywana od lat pewnie (przynajmniej od czasu kiedy tamtędy do pracy jeżdżę to jeszcze pociągu tam nie widziałem) ale przy torze jest znak STOP. Od Sosnowca jechał sobie człowiek i się przed tym stopem zatrzymał. Za nim jechał van i na tym przejeździe, na tym stopie, mając naprzeciw nadjeżdżający samochód wyprzedził tego, co się na stopie zatrzymał. Gdyby tam stała policja to gościowi by się ładna góra punktów uzbierała i solidny mandat.
Druga akcja na Mecu w Sosnowcu. Skręcając na Lenartowicza po jakichś 100-150 metrach jest przystanek autobusowy. Ciągła linia. Nie za szeroko. Tam powinni fotoradar postawić i golić polskich "mistrzów" kierownicy. Co się tam czasem wyrabia to włos się jeży na głowie. Wyprzedzanie, wyskakiwanie zza autobusu. Cuda.
A mnie jeszcze tuptusie dziś irytowały. Stali i stali przy przejściach a jak byłem od nich z 5 metrów to mi pod koła leźli. Na pasach byli to się musiałem zatrzymać. Jakby ich zbawiło jeszcze poczekać te 5 sekund.

Po pracy najpierw po "tuszcz" do ProLine w Dąbrowie Górniczej. Potem zedrzeć skalpu w Będzinie i powrót do domu. Jako, że organicznie nie cierpię (cokolwiek to znaczy ale fajnie brzmi) powrotów tą samą drogą więc powrót z Będzina alternatywny przez Grodziec i Wojkowice. Jechało się baaaaardzo fajnie :-) Zupełnie inne parametry aury.


Kategoria Praca

DPD - teoria żaby vs rowerzysta

  • DST 34.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.81km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano: 05.06.2012

+12 na termometrze. +16 km do statystyk. Mokro ale nie aż tak jak wczoraj. Na razie nie pada choć prognozy takie, że strach się bać.

Powrót wertepkami do Dąbrowy Górniczej i dalej pod molo na P3, Zieloną, Preczów i Sarnów.
Jak tak dojeżdżałem do P3 to na północy widziałem nisko wiszącą chmurę. Zaczęło nieco pokapywać i w miarę zbliżania się do owej chmury pokapywanie się rozkręcało. I tak mi się przypomniał zaczytany gdzieś podobno "fakt", że jak żabę wrzucić do wrzątku, to wyskoczy. Jak ją wrzucić do wody i wodę powoli gotować, to się żabę ugotuje. Ile w tym prawdy to nie wiem bo jakoś w ogóle mnie nie kręcą takie "eksperymenty" ale przypomniała mi się ta... hm... teoria w związku z tym jak się zachowują rowerzyści.
Jak rowerzysta wyjrzy za okno i widzi, że leje to z domu nie wychodzi. Ale jak tylko chmura wisi to wsiada i jedzie. Jak po drodze zacznie pokapywać to zwykle jest tak, że myśli "a tam tyle" i jedzie dalej. Potem zaczyna nieco mocniej woda popadywać to się jedzie i myśli, że jeszcze nie jest tak źle. Potem deszcz już tak zaiwania, że biker cały mokry to dochodzi do wniosku, że a co tam. Jak już przemókł do suchej nitki to jaki sens jest zawracać. No i tak jak ugotowana żaba biker kończy zlany do gołej skóry.
A potem biker w blogu pisze, że lało jak sk...syn ale jechało się zajebiście i szkoda, że nikt inny się nie zdecydował. Ma ta teoria jakieś ręce i nogi?


Kategoria Praca

DPOZD - no nie umiem się zachować w towarzystwie :-p

  • DST 41.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | dodano: 04.06.2012

16 km do pracy. +13 na termometrze. Mokro ale jechało się całkiem ok.

W międzyczasie wyskok na pocztę i się urodziło kolejne prawie 4km.

Po pracy próba ucieczki przez Dąbrowę Górniczą przed delikatnym pokapywaniem w drodze na spotkanie klubu GHOSTBIKERS w Będzinie. Średnio udana.
Popełniłem małe faux-pas i stawiłem się na spotkaniu klubu ROWEROWEGO na ROWERZE a nie jak cała pozostała ekipa "z buta" i "blachosmrodami". No nie umiem się zachować w towarzystwie i już :-)
Na spotkaniu było wprowadzenie na temat celów i dotychczasowej działalności klubu, werbunek nowych twarzy, wymiana myśl i poglądów. Po godzince spotkanie dobiegło końca. Pożegnania i na początek uderzam do Kauflanda w celu wiadomym. Z pełnymi sakwami powrót do domu przez Łagiszę i Sarnów. Całą drogę powrotną pokapywało. Pogoda smętna ale dało się jechać.


Kategoria Praca

Rundka na Targ

  • DST 39.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.27km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 czerwca 2012 | dodano: 02.06.2012

Się na targ do Będzina dziś wybrałem.
Jak to u człeka z cyklozą podróż nie mogła się odbyć najkrótszą drogą. Poleciałem przez Dąbie, Twardowice, Przeczyce, Wojkowice Kościelne, wzdłuż Pogorii 4, na Zieloną i wałem Czarnej Przemszy do Będzina. Kilka zawijasów po targu i powrót do domu przez Zamkowe, lasek grodziecki, Grodziec, Gródków (obok "Pod Lwem" i koło szkoły) i dalej do Psar.
Przed wyjściem zerknąłem na termometr. Nieźle. +22. No to krótkie spodenki, koszulka. Wychodzę a tu jak nie dymnie z zachodu. Obrót na pięcie do domu i przebiórka w dłuższe ciuchy i pełne rękawiczki. Na wschód jechało się rewelacyjnie ale byle zwrot na południe lub północ to już spora strata na prędkości. Nawrót prosto pod wiatr to jakby trafić w ścianę. Do tego wiaterek raczej zimny. Ale w sumie jechało się nieźle.
Po drodze rozmowa z Marcinem. Okazuje się, że nie chcą mu uznać reklamacji ramy. W karcie miał 12 m-cy gwarancji na ramę a te upłynęły 2 m-ce temu. Kurde. Chusteczkowa wiadomość. Kross właśnie stracił sporo punktów.


Kategoria Inne