DPOD
-
DST
42.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+12. Za oknem kapie. Wychodzę na autobus ale 10 metrów od drzwi stwierdzam, że nie kapie aż tak bardzo żeby nie dało się jechać. Nawrót, zmiana wdzianka na obciski, przerzucenie balastu do sakwy i w drogę. Przy 30km/h deszczyk ledwo kapiący zamienia się w nieco zacinający. Woda na okularach + światła samochodów jadących z przeciwka = widzę jasność na przemian z ciemnością. Znajome kałuże omijam używając mocy. Do Będzina w butach jeszcze znośnie. W Będzinie jednak kałuż urodzaj a w Sosnowcu dodatkowo potoki na górkach od Środuli do Mecu. W butach robi się extrema.
Wchodzę do biurowca i słyszę mlaskanie jakbym po bagnie chodził. Nieciekawą sytuację ratuje szybka przebiórka w suche ciuchy.
Jeszcze prognozy nie oglądałem na resztę dnia ale mam nadzieję, że nieco się uspokoi z tym deszczem. Wczoraj jak patrzyłem na prognozę startową to niby miało już kończyć padać a tymczasem leci równo.
Po pracy dzień zupełnie niepasujący do poranka (albo na odwrót). Może nie upały ale w słoneczku całkiem przyjemnie. Najpierw gnam do Centrum Dąbrowy Górniczej i dalej na Koszelew. Tam wbijam w wertekpki i testuję różne ścieżki i dróżki. Nie tak całkiem z ciekawości owo testowanie. Będzin będzie organizował niedługo jakąś imprezę i ma tam być w programie mała rundka dla rowerzystów. Na sobotniej ustawce Adam zagadnął mnie czy bym czegoś nie zaproponował. Miałem już w sumie coś w głowie ale nie byłem pewien czy to będzie przejezdne więc dziś pojechałem sprawdzić. Trochę pokręciłem się po różnych ścieżkach i ścieżynkach jak też asfaltach i chyba będzie dało się zrobić kółko nieco inne niż ostatnio a dodatkowo. Potem powrót wertepkowo-asfaltowy do domu.
Kategoria Praca
komentarze