limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Majówka z CYKLOZĄ (Sosnowiec-Lipowiec-Tenczynek-Sosnowiec)

  • DST 137.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:55
  • VAVG 19.81km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 01.05.2012

To się nazywa dzień rowerowy.
Pod patronatem naszego klubu odbyła się wycieczka na zamek Lipowiec i Tenczynek.
Na starcie stawiło się ponad 20 osób. Była liczna reprezentacja Będzińskiego Klubu Rowerowego GHOSTBIKERS, było kilka osób z klubu m. in. jego Prezes Marcin, Paweł i inni. Byli także rowerzyści niezrzeszeni a na głodzie jeżdżenia, nasi znajomi z bikestats.pl: Tomek, Damian, Rysiek, Filip.
W ekipie nie zabrakło nawet 3-letniego, mamy nadzieję, przyszłego rowerzysty, który tą wycieczkę odbył na foteliku.
Trasa przejazdu w śladzie z GPS-a.
Start, po grupowym zdjęciu pod fontanną przy siedzibie Oddziału PTTK w Sosnowcu, kilka minut po 8:00. Asfaltami i drogami gruntowymi najpierw na zamek Lipowiec. Po drodze różne przygody: zaliczony kapeć sprawnie zlikwidowany dzięki Tomkowi. Kilka razy "grupa wyrywna" siłą rozpędu pognała inaczej niż było trzeba jechać i trzeba było uskuteczniać wzajemne poszukiwania. Czasem też ogonek peletonu trzeba było naprowadzać na grupę. Ale generalnie jechaliśmy w zwartej grupie.
Temperatura stopniowo wzrastała i po drodze standardowo robiliśmy naloty na sklepy spożywcze w celu uzupełnienia strat w nawadnianiu i/lub futrunku.
Do Lipowca dojechaliśmy w komplecie. Tam rodzina z najmłodszym uczestnikiem zdecydowała się zakończyć wspólną jazdę z nami. W sumie się im nie dziwię. Tempo bywało miejscami dość ostre a fotelik z 3-latkiem jednak swoje waży i nie da się pomykać tak, jak "pustym" rowerem. Poza tym powrót to było mniej więcej 2x tyle km co do Lipowca. Fajnie, mimo wszystko, że choć tyle z nami jechali. Młody, przyszły rowerzysta, na koniec wspólnej jazdy setnie nas ubawił. Kto był, to wie o czym mówię, a kto nie był, się nie dowie chyba, że zacznie brać udział w naszych wyjazdach :-)
Z Lipowca mój niezawodny Garmin wpuścił nas w ulicę Stromą. Była taka nie tylko z nazwy. To był pierwszy z dzisiejszych solidnych podjazdów. Udało mi się go wyrzeźbić bez zsiadania. W ogóle albo sprzyja mi taka pogoda jak dziś albo miałem ten dzień wyjątkowo dobry. Nogi podawały jak się patrzy, napowietrzanie generalnie też dawało radę.
Wdrapawszy się na wysokości chwilę nimi powędrowaliśmy aż do żółtego szlaku pieszego. Tam dość wymagający zjazd po piasku, korzeniach i suchych liściach.
Przyszło nam dłuższą chwilę czekać na resztę grupy bo zjazd okazał się morderczy dla sprzętu. Dwie osoby zaliczyły kapcia (w tym Olo na ostrym kole).
Kiedy grupa była już w komplecie pognaliśmy do cywilizacji uzupełnić wyzerowane rezerwy cieczy i futrunku. Załatwiwszy tą sprawę obraliśmy kurs na sławne Kopuły. Tym razem udało się zrobić zdjęcia z innej perspektywy oraz sesję przy "kasku". Spod Kopuł jedziemy pod zamek Tenczynek. Tym razem wjazdem asfaltowym. Też nielicha wspinaczka, którą udało mi się wjechać.
Dłuższa chwila popasu w tymże miejscu. Standardowo foto i w końcu zjazd do Kopuł i potem odbicie na niebieski szlak w Puszczy Dulowskiej. Tutaj ładny sprincik ciągnięty przez ekipę GHOSTBIKERS. Nie ostatni zresztą :-)
Z Puszczy wpadamy na chwilę pod Pałac w Miłoszowej. Sesja foto i jedziemy dalej. Był jeszcze po drodze Balaton w Trzebini. Była Sosina. Przed Sosiną zaczęło pokapywać ale trzeba było znowu uzupełnić ciecze, a w niektórych przypadkach i kalorie. Stąd znowu tempo raczej sportowe. Niestety nie udało się uniknąć przemoknięcia. Nawet szukanie osłony w betonowych rurach nie pomogło.
Po drodze od Trzebini grupa zaczęła się powoli rozpadać. Dwóch kolegów odłączyło się w Jaworznie ze względu na defekt sprzętu, który sprawiał, że jeden z nich nie był w stanie dorównać z tempem.
Za Sosiną pojedyncze osoby i grupki, smagane deszczem, odbijały w kierunkach dla nich dogodnych. Wraz z grupą GHOSTBIKERSÓW pojechałem do Będzina, gdzie w "Wisience" pożegnałem się z nimi i podziękowałem za udział w wycieczce.
Stamtąd ścieżką rowerową do Będzina, przez Osiedle Zamkowe do Grodźca i dalej przez Gródków do siebie.
Nie wiem co sądzą inni ale dla mnie ten wyjazd był rewelacyjny. Były okazje pojeździć w zróżnicowanym terenie, w towarzystwie sympatycznych ludzi. Odwiedziliśmy fajne miejsca. Pogoda generalnie sprzyjała. To jest po prostu to, co rowerzyści lubią najbardziej.


Przedstartowa lista obecności.


Zamek Lipowiec


Kopuły.


Tenczynek.


Miłoszowa. Obowiązkowe zdjęcie w bramie.


Futrunek na Sosinie.

Link do pełnej galerii


Kategoria Jednodniowe


komentarze
amiga
| 07:30 środa, 2 maja 2012 | linkuj właściciel hodogowni chyba był zadowolony po waszej wizycie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!