Śląska Świąteczna Masa Krytyczna
-
DST
85.00km
-
Czas
05:30
-
VAVG
15.45km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oj! Się działo!
Zaczęło się o 7:15 startem do Sosnowca na pociąg do Gliwic. Bez problemów, bez pośpiechu. Na miejscu miało być ludzi a ludzi. Nie było nikogo a Marcin zadzwonił, że ma poślizg. Kupiłem bilety i poczekałem na Marcina przy wejściu na peron.
Droga do Gliwic zleciała szybko. Po drodze wsiadali inni masowicze, z którymi potem wspólnie pojechaliśmy z dworca do miejsca startu Masy.
Byliśmy sporo przed czasem ale było co robić. Oczywiście napychanie skarbonki, wdziewanie masowych kamizelek, pierwsze foto.
Start o zaplanowanym czasie. Tradycyjnie nie przejmowałem się gdzie jadę, skoro ktoś prowadził. Na śladzie (choć niekompletnym bo Garmin raczył był się obwiesić w parku chorzowskim) widać jak i którędy Masa wędrowała.
W Katowicach byliśmy już po zachodzie Słońca. Tam zrobiłem reset GPS-a. Chwilę posłuchaliśmy produkującej się pod Spodkiem kapeli.
Początek powrotu zrobiliśmy wspólnie z Marcinem. Dojechaliśmy razem do Bańgowa. Ja odbiłem na Przełajkę i dalej przez Wojkowice do siebie. Marcin pojechał na Czeladź.
Po drodze nie obyło się bez przygód. Przed Chorzowem Marcinowi rozleciała się tylna przerzutka. Do parku dojechał w wozie serwisowym. Tam ekipa techniczna szybką akcją uzdatniła rower do jazdy (demontaż przerzutki i skrócenie łańcucha). Resztę jazdy pozostało Marcinowi przemęczyć na 2 z przodu i 4 z tyłu ale za to na własnych kołach.
Pogoda była... interesująca. Kilka razy popadało. Na szczęście wiaterek w wersji szczątkowej.
Całą drogę Masa eskortowana była przez Policjantów z miast, przez które przejeżdżaliśmy. Dzięki nim przejazd odbył się sprawnie, zwartą grupą i równym tempem. Pod tym względem jak i pod każdym innnym impreza zorganizowana była wzorowo.
W Bytomiu, po 20km jazdy, czekała na nas gorąca grochówka. Przy tej pogodzie i porze roku bardzo dobry pomysł.
Dzień rowerowo w pełni wykorzystany. I nic to, że od Chorzowa, gdzie opady nieco częściej nas nękały, w butach extrema pomimo ochraniaczy. Fajna atmosfera, dobra zabawa w grupie ludzi o tym samym nałogu przy okazji większej sprawy. Czego można chcieć więcej. Mam nadzieję, że nie będę musiał tego odchorować ;-) Na wszelki wypadek kilka piguł profilaktycznie wszamanych.
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
komentarze