limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Kraków z Krzyśkiem i Marcinem

  • DST 138.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:24
  • VAVG 18.65km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 października 2011 | dodano: 08.10.2011

Zaparłem się jechać w tą sobotę do Krakowa i już. Wyjazd z domu zgodnie z planem czyli o 7:00. Coś mi trochę przerzutka w jednej pozycji dzwoniła i trochę ją próbowałem ustawić. Skończyło się na tym, że dzwoniła dalej ale mniej i ciszej :-)
Dojechałem na spotkanie na Mecu około 7:45. Chwilę później zjawił się Krzysiek.
Przyszło nam trochę ostygnąć w oczekiwaniu na Marcina. Potem jazda ruszyła na całego. Szczegóły trasy we wpisie Krzyśka. Dla mnie tereny, po których jechaliśmy, w większości były obce. Nie roztrząsałem dokładnie niuansów trasy tylko cieszyłem się jazdą zdając się całkowicie na przewodnictwo Krzyśka. Marcin też znał te tereny i czasem się konsultowali.
Było trochę po piasku, trochę po kamieniach, trochę po trawie, trochę po asfalcie. Były podjazdy i zjazdy. Było różnorodnie czyli ciekawie. Pogoda też dodała swoje 3 grosze. Kilka razy dopadły nas drobne przelotne opady ale nie zatrzymywaliśmy się tylko jechaliśmy dalej. Czasem trochę wiało. Aura wymagająca ale do jazdy nie była znowu taka tragiczna.
Według mnie bardzo udany wypad. Niezły dystans jak na te warunki.
Marcin, Krzysiek, dzięki za Wasze towarzystwo. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja razem gdzieś pojechać.


Asfalt po odcinku leśnym.


Konsultacje :-)


Lewitujący liść :-)


Przy "kopułach".


Hełm strażnika. Potem był strażnik z tego hełmu wyszedł i powiedział żebyśmy sobie pojechali. Nie wiem czy tymi słowami dokładnie bo stałe w oddaleniu ale w takim sensie.


Foto przy ruinach. Tradycyjnie Krzysiek nas pozaginał czyli wjechał prawie na sam szczyt. Gdyby nie liście i rozmoczona ścieżka to by tego "prawie" nie było.


Dolina Mnikowska.


Pogoda wyglądała tak.


Po pitstopie (czyszczeniu i smarowaniu).


Pod Wawelem.


Na rynku.


Rowerki w pociągu.


Molo na Pogorii III. Po pożegnaniu Krzyśka, z Marcinem pojechaliśmy na Pogorię III. Tam fotki i potem skok na Zieloną. Tam się pożegnaliśmy. Marcin ruszył do siebie. Ja również. Wracałem przez Łagiszę i Sarnów. W domu po 20:00.

Link do pełnej galerii.


I link do trasy. Przez chwilę myślałem, że go nie będzie bo się okazało, że nie ma pliku na karcie pamięci. Ale na szczęście dało się ściągnąć ślad z pamięci GPS-a i zapisać do pliku. Ostatnio go przez przypadek zresetowałem i nie była wbita opcja zapisu na karcie śladów. Jak to na wszystko trzeba uważać :-/


Kategoria Jednodniowe


komentarze
limit
| 20:08 sobota, 8 października 2011 | linkuj Dzięki za uznanie :-) Ale żeby tak dało się zrobić TE zdjęcia, które chciałbym zrobić to by było dopiero. Niestety w czasie jazdy, zwłaszcza w terenie, to nie bardzo da się aparatem operować.
DARIUSZ79
| 20:04 sobota, 8 października 2011 | linkuj nie ma jak kraków zaliczyć przy takiej pogodzie:) fotorelacja extra:) Pozdr
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!