limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Głupio mi + DPD(z bonusem)

  • DST 45.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 19.42km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 października 2011 | dodano: 05.10.2011

Głupio mi bo ja tu śmigam w krótkich gatkach i bez długich rękawów a wszyscy naokoło poubierani jakby już zima była. Nawet kogoś w szaliku widziałem.
Do pracy std. 16 km. Po pracy niestandardowo. Najpierw do Dąbrowy Górniczej (ProLine - zakup pena), potem do Będzina (oskubać się trochę na czubie), potem przez Czeladź (obok M1 i do centrum), potem do Grodźca. I tu mię była skusiła taka jedna droga gruntowa. Ponieważ miała z tej strony koniec to i z tamtej też jakiś musiała mieć. Kierując się tą logiką wziąłem i się w nią zapuściłem. Dobrze wyjeżdżona, ze śladami pozostawionymi przez braci (bądź siostry) rowerzystów - czyli albo dokądś prowadziła albo skądś prowadziła, gdzie dało się dwoma kołami dojechać. Tak i też dojechałem. Durgi koniec (albo początek - zależy od punktu siedzenia) miała koło cmentarza w Czeladzi, tego, co to koło niego wczoraj robiłem pentelkę po ściernisku. Ruszyłem dalej w stronę Wojkowic ale zaraz potem niedługo skręciłem w prawo i neco pod górkę i wróciłem ponownie do Grodźca. Tu mi w oko wpadła chałupka, która jest siedzibą ukulturniania lokalnego społeczeństwa więcem wyciągnął aparat i jej pstryknął zdjęcie. Aparatu nie schowałem bo miałem w planie dziebko się jeszcze pokręcić po okolicy i coś pstryknąć.
Szybko też trafiła się kolejna okazja. Skierowałem się spod ośrodka ukulturniania w stronę Będzina ale zamiast wdrapywać się pod górkę skręciłem w wąski przejazd tylko nie wiem pod czym on był (tory, inksze jakieś miedium transportowe?) obok cementowni. Tamże nie mogłem się oprzeć i cyknąłem foto zykłej drogi. A właściwie niezwykłej. Ułożona z klinkieru pewnie jeszcze po wojnie do tej pory się trzyma. Rozlatuje się tam, gdzie jakiś "fachowiec" musiał coś zrobić i nieudolnie załatał wykonany przez siebie dołek. W okolicy Grodźca jest jeszcze kilka takich fenomenów, do których pielgrzymki powinni odbywać obecni budowniczowie dróg i robić foto i studia wyższe jak zrobić coś równie trwałego.
Z zamiarem powrotu bez odchyłek do domu zacząłem się piąć pod górkę obok boiska ale znowuż znęciła mię była jakowaś droga odbijająca w prawo. Początkowo asfaltowa, potem gruntowa w końcu przeszła w trawiastą. Objeżdżała jakoweś wzniesienie, na które pewnikiem drapali się quadowcy bo wjazd był strony. Ale co to dla mnie. Wprawiony w targaniu roweru po sobotniej wyrypie sprawnie wprowadziłem pojazd na czubiek tegoż pagórka i zostałem nagrodzony za ten wysiłek panoramą okolic. Co też uwieczniłem na obrazkach. Grzbietem owego wzniesienia dojechałem do drogi łączącej Grodziec z Gródkowem i stamtąd już potoczyłem się prosto do domu.


Centrum ukulturniania. Kiedyś pewnie zwykły budynek. Dziś, na tle powszechnie stawianych "kwadratów", oklejonych styropianem i pomalowanych na jednakowe, pastelowe kolory, budowla z charakterem.


Przejazd i klinkierek.


Tyle razy obok tego miejsca przejeżdżałem i zawsze ten domek jakoś moje oko przyciągał. Dziś w końcu mu fotę strzeliłem. Podobnych w Grodźcu jest więcej.


Ów "klinkierek", który tak mnie fascynuje. Nie pęka, nie robią się dziury, leży latami. No i o niebo lepiej wygląda na zdjęciach niż asfalt :-)


Mała panoramka. Niezbyt udana bo robiona w pośpiechu ale jeszcze kiedyś się tam wdrapię i powtórzę sesję przy lepszym świetle.


Ten domek jakoś moje oko ściągnął więc mu na zbliżeniu foto zrobiłem.


Nie wiem co to dokładnie za ruiny ale z tego pagórka podobno kiedyś latali szybowcami. Może jakieś pozostałości hangaru?


Cementownia w Grodźcu na zbliżeniu.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 17:30 środa, 5 października 2011 | linkuj Po południu. :-) Dziś rano nie, choć było dość ciepło.
accjacek
| 17:22 środa, 5 października 2011 | linkuj Jeśli rano brykasz w spodenkach to szacun bo popołudniu to jeszcze w spodenkach brykam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!