limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPSD

  • DST 43.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 18.17km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 kwietnia 2023 | dodano: 26.04.2023

Dziś pozbierałem się trochę sprawniej i na kołach jestem o 6:09.
Na starcie lekki szok termiczny. Termometr zeznał +5. Po weekendowych ciepełkach to masakra. Poza tym są podmuchy, co widzę po łopoczących flagach rozwieszonych na słupach. Słoneczko pojawia się szybko, ale jakoś znacząco na podniesienie temperatury nie wpływa.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. Dziś udaje się nie stać na przejeździe. Na mecie z zapasem 3 min. i lekko wychłodzonymi końcówkami dolnymi. A myślałem, że to już do jesieni się nie wydarzy. Można powiedzieć, że dysonans poznawczy, na rękach jeszcze czuć lekkie pieczenie opalonej skóry.

Trochę przymarudziłem w pracy, bo chciałem jedną rzecz skończyć. I dobrze się złożyło, bo w trakcie przyszedł sms z serwisu, że koło do Mamuta gotowe. Skończyłem co miałem skończyć i potoczyłem się sosnowieckimi ścieżkami do centrum.
Okazało się, że i piasta, i bębenek są w zasadzie ok. Za to upaprane niemożebnie. Całość wyczyszczona, przesmarowana. Powinno działać.
Do domu wracam czerwonym szlakiem do Milowic i dalej przez Czeladź i Wojkowice (prosta od Orlenu) do celu.
Tempo nieambitne, raz, żeby mi dodatkowy balast na bagażniku nie latał, dwa, że pizgało złem z północy chyba. Po prostu odczuwalnie zimno. Nawet straszyło chmurami i kropelkami.
Kółko uzbroję w gumę i założę może jutro. Dziś już stopień padnięcia za duży.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!