limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDOD

Poniedziałek, 14 marca 2022 | dodano: 14.03.2022

Dobrze się spało i rozruch niezbyt składny. Wytaczam się o 6:14.
Pesymista -6. Optymista 0. Odczuwalnie z -3. Słoneczko. Minimalne parcie powietrza ze wschodu.
Trasa krótka przez Będzin w wersji małobądzkiej. Bez ekscesów i niespecjalnie spiesznie. Konieczność kontroli oddechu nie pozwalała rozwinąć pełni mocy na nogach.
Na mecie z 3 minutami obsuwy nawet nie bardzo zmarznięty.

Powrót w całkiem przyjemnych warunkach, jeśli porównać do poranka.  Słoneczko. Niejaki ruch powietrza. Odczuwalnie tak +10, +12. W użycie idą lżejsze rękawiczki i kominiarka, a i tak się lekko podgotowałem.
Trasa powrotna niegięta. Zależało mi na tym, żeby sprawnie wrócić do domu by obrócić jeszcze z drapieżnikiem do weterynarza.
Kręcę przez Mortimer i Reden do przejazdu na Konopnickiej i dalej przez Zieloną do Preczowa i Sarnowa. W przelocie widzę, że u weterynarza nie ma kolejki więc szybciutko do domu.
Jakby na zamówienie drapieżnik czeka przed domem. Szybka zmiana ekwipunku, zwabienie zwierza do plecaka i rundka na szczepienie. Poszło gładko i sprawnie bez czekania. Powrót po własnych śladach żeby zwierza nie stresować. Protestował w obie strony.


Kategoria Praca, zKotem


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!