limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Środa, 12 stycznia 2022 | dodano: 12.01.2022

Przyjąłem, że prognoza ICM-u się sprawdzi i zdecydowałem się, w związku z tym, na dojazd do pracy na Błękitnym. Nie wiem, czy nie zrobiłem sobie tym powrotu pod górkę.
Warunki wyglądały na starcie na niezłe. Suche jezdnie. Jeden termometr zeznał -4, drugi 0 (w bardziej osłoniętym miejscu). Odczuwalnie zdecydowanie bliżej pierwszego odczytu. Jakby lekki ruch powietrza mniej więcej ze wschodu. Nieuciążliwy.
Trasa zwykła przez Będzin w wersji małobądzkiej.
W okolicach Starego Będzina zacząłem się zastanawiać czy to na chodniki nawalili tyle soli, czy coś posypało. Im bliżej pracy, tym białego więcej. Czyli jednak nie sól. Ostatni zjazd do mety po chodniku już pokrytym białym. Jak tego naleci, to na slickach powrót będzie emocjonujący.
Zapas na mecie 6 min. Po drodze nie spotkałem rowerzystów ale ślady na ostatnim zjeździe już były.

Formalnie finisz już po zachodzie słońca ale na mecie było jeszcze dość widno.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów. W miarę sprawnie i bez ekscesów.
Termicznie podobnie jak rano. Jakby lekki ruch powietrza z zachodu. Odczuwalnie niezbyt przyjemnie, dlatego bez większych objazdów.
Nabijanie kilometrów spróbuję zrobić letnią porą, kiedy to tak nie boli.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!