limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Środa, 22 grudnia 2021 | dodano: 22.12.2021

Nie ma zmiłuj. Coś musi zmarznąć.
Na wstawaniu widzę, że odrobinę doprószyło. Biorę poprawkę na ten fakt i przykładam się do rozruchu. Start ostatecznie o 5:40.
Termicznie podobnie jak wczoraj czyli lekki mrozik ale odczuwalnie nieźle. Raczej bez podmuchów.
Trasa zwykła przez Będzin. Bez sensacji i spokojnym tempem. Na mecie równo o 7:00.
Odebrane wczoraj śniegowce przeszły test. Wniosek jest taki, że są częścią odpowiedzi na problem marznących stóp. Chłód, który odczuwałem już po jakichś 10km, pojawił się dopiero na finiszu, czyli jest lepiej. Na dojazdy wystarczy.


Coś mnie podkusiło, żeby powrót zrobić terenowo. Kosztowało mnie to sporo czasu.
Przez las zagórski kręcę na Reden. Tu mnie nieźle odcina i tempo, już i tak spacerowe, spada jeszcze bardziej. Na Zielonej jakoś trochę sił wraca ale nie na długo. Na początku czarnego szlaku do Łagiszy znów mnie odcina na chwilę. Szlakiem toczę się powoli i z jednym uślizgiem. W Łagiszy tylko przekraczam asfalt i wzdłuż torów kręcę na Stachowe. Na podjeździe pod magazyny znów odcięcie i zauważalne ssanie. Do tego kolejny uślizg. Wytaczam się na asfalt i kręcę w stronę domu. Podjechałem jeszcze do paczkomatu, ale moja przesyłka niegotowa do odbioru, a kurier jeszcze ładował do skrzynek. Odbiorę jutro.
Na mecie okazuje się, że śniegowce ponownie dały radę i uchroniły stopy od wychłodzenia.
Po drodze trochę śladów rowerzystów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!