limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Piątek, 10 grudnia 2021 | dodano: 10.12.2021

Niby mocno nie sypało, ale nasypało. W przewidywaniu opornej jazdy zaczynam znacznie wcześniej rozruch i na kołach jestem o 5:43.
Temperatura jakby koło zera. Raczej bez podmuchów lub wspomagające. Przed domem jeszcze nierozjeżdżone białe choć już solili. Im dalej tym więcej błota śniegowego. Miejscami ścieżki odśnieżone.
Trasa przez Będzin w wersji małobądzkiej. W tempie zdecydowanie mocno spacerowym.
Na mecie z obsuwą na 7 min. Powrót zapowiada się ciekawie bo o zachodzie ma temperatura spaść do -5. To co teraz mokre, zrobi się ładnie śliskie.
Nie byłem jedynym walczącym. W dwóch miejscach widziałem ślady rowerowe, a jednego rowerzystę widziałem naocznie.

Na powrocie zauważalnie chłodniej. Im bliżej domu, tym bardziej. Rozdeptany śnieg szybko zaczął się ścinać i chrupać pod kołami.
Trasa powrotna przez Mortimer, Reden, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów. Tempo wybitnie nędzne.
Na szlaku delikatna gleba. W wyślizganej koleinie obydwa koła zupełnie nie chciały się trzymać podłoża. Na szczęście prędkość mała, śnieg miękki. Obyło się bez strat. Trochę spuszczam powietrza żeby nabrać przyczepności. Okazuje się po kilku metrach, że za dużo. Dobijam ciutkę. Jedzie się opornie, około 13km/h. Ale przynajmniej bez uślizgów.
Tu i tam po drodze ślady innych rowerzystów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!