limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Przypomnieć sobie górki

  • DST 218.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 11:45
  • VAVG 18.55km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 czerwca 2021 | dodano: 29.06.2021

Detale w dniu następnym.

EDIT:

Dziś namiastka górek. Ale najpierw musiałem się tam dostać. O własnych siłach, oczywiście.

Tym razem ustawiłem wyznaczanie trasy na kolarstwo żeby polecieć asfaltami szybko i sprawnie. Wyszło tak sobie. Na początek znanym terenem przez Dąbrowę Górnicza na Kazimierz Górniczy. Stąd już odpalam jazdę po kresce i celuję w Jeleń, gdzie robię chwilę dłuższą na karmienie. Śniadanie było mniej kaloryczne i szybciej mi się ssanie włączyło.

Asfaltami chciałem do Libiąża ale mi wytyczyło takie kółko, że przełączam na kolarstwo górskie i dobijam tam przez las. Po drodze kilka drobnych niespodzianek (m. in. skakanie przez tory bo przejazdy pozalewane). Nieco zawijasów by dotrzeć do Zatoru, gdzie druga przerwa karmieniowa i dolanie nieco wody do bukłaka. Żeby w trasie nie brakło.

Z Zatoru kręcę do Andrychowa. Tu mi się biesi aparat. Nie sprawdziłem baterii i ten mi obwieścił, że na dziś już zawiesza pracę. Reszta fot z komórki. Trochę to utrudnia bo aparat jestem w stanie obsłużyć jedną ręką w trakcie jazdy. Z komórką, którą trzeba odblokować i źle się ją trzyma, taka sztuka jest dość ryzykowna.

Przez Targanice wspinam się na Kocierz. Słabo mi to idzie. Kilka razy robię stopa na wyrównanie oddechu i pojenie. Do tego podjazd robię przy sporej lampie. Na górze jestem około 14:00. Mniej więcej w tej samej chwili dociera z przeciwnej strony "szoszon". Z dobry kwadrans rozmawiamy. Okazuje się, że to prawie sąsiad. Przyjechał z Dąbrowy Górniczej. Robi mniej więcej tą samą trasę co ja, tylko w odwrotną stronę. No i leci szybciej.

Zjazd w stronę jeziora żywieckiego to moment dnia. Leci się bardzo przyjemnie. Po drodze obserwuję chmurę, która gdzieś nad Żywcem zrzuca ładunek. Mnie jedynie kilka kropel zahaczyło.

W planie był jeszcze wjazd na Górę Żar. Też nie szło dobrze. W którymś momencie robię sobie wypych żeby zmniejszyć dystans. Na czasie wiele nie zyskałem ale chociaż nogi, i mięśnie w ogóle, popracowały w nieco innym rytmie. Na szczycie jestem sporo po 16:00. Uzupełniam nieco płynów i wciągam lazanię z racji. A potem drugi moment dnia, zjazd do Międzybrodzia Żywieckiego.

Do domu już poniżej 80km ale lekko nie będzie. Zmęczenie daje o sobie znać. Przez Porąbkę do Kęt i dalej na Oświęcim. Odcinkami są fajne ścieżki ale większość drogi jednak w zwykłym ruchu. Mnóstwo TIR-ów na trasie, osobówek jeszcze więcej. Nie jedzie się zbyt przyjemnie.

Z Oświęcimia oklepana trasa przez Chełm Śląski, Imielin i Mysłowice do Sosnowca. W Sosnowcu znów przerwa na karmienie i na ostatnich nogach przez Czeladź i Wojkowice do domu. Na finiszu jeszcze zgarniam paczkę i w domu jestem po 22:00. Nieźle zrąbany. Ale dla widoków z Żaru warto było. Szkoda tylko, że tak krótko mogłem tam posiedzieć. Trochę daleko do tych gór na jednodniowy wypad na własnych kołach.


Link do pełnej galerii



Dworzec na Maczkach w locie.


Po popasie w Jeleniu.


Niespodzianka w drodze do Libiąża. Nie zdecydowałem się sprawdzać głębokości.


Zamek Lipowiec na horyzoncie.


Popas na rynku w Zatorze.


Andrychów.


Pogróżka przed Kocierzem.


Pierwszy sukces dnia.


Chmurka nad Żywcem. Szczęśliwie udało mi się pojechać po jej krawędzi.


Początek wypychu przy szczycie Żaru.


Musiało być jedno z widoczkiem.


W drodze do Porąbki. Słoneczko coraz niżej.


Imielin. Fot po drodze mało bo szkoda było mi czasu na przystawanie i sięganie po komórkę.


Wymiar kary za dzień.


Kategoria Jednodniowe


komentarze
limit
| 14:34 piątek, 2 lipca 2021 | linkuj Roadrunner: Proste. Wysyłasz rodzinkę z bagażem gdzieś o 200-300km od domu i mówisz, że dojedziesz rowerkiem :-) I na powrocie to samo. Plus taki, że na metę przyjeżdżasz w obu przypadkach na gotowe: rozpakowane bagaże, gotowe żarełko :-) Spróbuj tak, może temat chwyci.
Roadrunner1984
| 14:26 piątek, 2 lipca 2021 | linkuj Wypad konkret brawo za dystans i foty. Chciałbym by mnie tak żona wygonila na caly dzień na rower ahhhh
limit
| 18:05 czwartek, 1 lipca 2021 | linkuj Ciekawe na ile mi starczy zapału :-p
gizmo201
| 16:51 czwartek, 1 lipca 2021 | linkuj Ps. nie ma to jak dobre 1,5 tysia upa.
gizmo201
| 16:48 czwartek, 1 lipca 2021 | linkuj No wreszcie limit na szlaku. Ile to czasu?
limit
| 16:42 środa, 30 czerwca 2021 | linkuj Na ultra to chyba trochę za mało :-) W sumie to nie wiem ile było wzniosu.
Doms
| 16:08 środa, 30 czerwca 2021 | linkuj Widzę, że zmieniłeś tryb na ultramaratony. Druga dwusetka i to jeszcze pewnie z całkiem niezłym przewyższeniem. Tak trzymaj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!