ON
-
DST
43.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
02:38
-
VAVG
16.33km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę późno zbieram się na koła, bo prawie o 14:00. Nim zrobi się ciemno powinienem dać radę ukręcić jakieś 30km.
Ruszam na rozgrzewkę najpierw do Góry Siewierskiej. Potem zjeżdżam do "913" i jadę ścieżką przez Siemonię do Sączowa pod kościół.
Tam skręcam na Tąpkowice i grzbietem przetaczam się do Niezdary. Chciałem dalej do Świerklańca ale zaraz za Brynicą ściąga mnie do lasu i tak kręcę się po leśnych duktach zahaczając prawie o Miasteczko Śląskie. Robi się jednak już późno i żeby jak najmniej jechać po nocy zaczynam odwrót. Dalej lasami kręcę do Świerklańca. Objeżdżam park od północy i wzdłuż wału Kozłowej Góry.
Przystaję nawet na chwilę ze 2x zrobić foto. Efekt zamglenia i zachmurzenia jest taki, że wygląda jakby zaraz za wałem było niebo zamiast wody. Dużo jednak czasu na to nie poświęcam bo robi się coraz ciemniej.
Przez Wymysłów kieruję się do Rogoźnika. Zamiast wybrać drogę przez las, decyduję się na równoległą asfaltową, która tylko na małym odcinku jest terenowa, a wyprowadza od razu na most nad A1. Niestety straszne tam bagno zastałem i trochę czasu zmarnowałem usiłując nie wyglebić się centralnie w którąś z licznych kałuż. Udało się ale kosztem czasu. Robi się już regularnie ciemno. Na szczęście finisz trasy przez Rogoźnik i Strzyżowice już w większości oświetlonymi asfaltami więc leci dobrze.
Poza tym dziś były jakby lepsze warunki. Lekkie zamglenia ale widoczność nienajgorsza. Nie zarejestrowałem wiatru. Całkiem fajnie się kręciło. Nawet trochę żałuję, że nie wystartowałem wcześniej, bo bym sobie po lasach mógł dłużej pośmigać. A fajnie tam było, klimatycznie, jak w horrorach. Bardzo niewielu ludzi spotkałem po drodze.