limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Wtorek, 17 listopada 2020 | dodano: 17.11.2020

Nie chciało się dziś wstawać, oj, nie chciało!
Ostatecznie jakoś to poszło ale start wyszedł słabo. Ruszam o 6:10. Witają mnie mgły i odczuwalnych chłodek. Podejrzewałem nawet, że może być ślisko miejscami ale, na szczęście, całą drogę było ok.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Tym razem bez sensacji choć niektórzy kierowcy ostro sobie poczynali mimo stref mgły.
Na mecie z minutą poślizgu. Sam przejazd nawet przyjemny.


Powrót w zauważalnie przyjemniejszych warunkach niż dojazd, znaczy się cieplej było. Było też słoneczko przez jakiś czas i udało mi się trafić na ładny zachód słońca nad P3.
Trasa zwykła przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Momentami całkiem dynamicznie. Jakoś tak ładnie szedł rowerek. Jednak nie ciągnęło mnie na większe objazdy.
Gdyby nie skracający wyprzedzanie, to powrót byłby całkiem spokojny, a tak ze 2-3x mi lekko podnieśli ciśnienie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!