limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Poniedziałek, 19 października 2020 | dodano: 19.10.2020

Negocjacje z drapieżnikiem czy wraca do domu, czy jednak zostaje na dworze, zajęły na starcie tyle czasu, że ostatecznie wytaczam się o 6:09.
Jezdnie mokre ale nie pada. Termicznie jest do przyjęcia. Nie wieje. Profilaktycznie jednak zestaw gumowy w plecaku.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górnicza. Bez sensacji.
Na mecie obsuwa na 6 min. Sam przejazd całkiem przyjemny.
Mam nadzieję, że na powrocie nie będzie gorzej.


W środku dnia coś kropnęło ale na wylocie już sucho. Choć pochmurno. Termicznie też bez rewelacji.
Kręcę powrót przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Podjeżdżam pod serwis, bo chciałem umówić Mamuta na przeszczepy, ale całuję klamkę. Jutro spróbuję najpierw telefonicznie.
Dalszy powrót to Zamkowe, las grodziecki, "913" do przejazdu kolejowego  w Gródkowie, zagięcie do DINO i wsiowego Lewiatana, skąd jeszcze podjazd pod piekarnię i dopiero do domu.
Tempo spacerowe bo warunki już dawno nie te, kiedy mi się chce pociskać. Powrót spokojny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!