limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Środa, 14 października 2020 | dodano: 14.10.2020

Ciągle problem z wcześniejszym wyjazdem.
Dziś wytaczam się o 6:09 w pełni uzbrojony w zestaw gumowy mimo tego, że ICM mówił o osłabieniu opadów. Ale po nocnych deszczach jest jeszcze tyle wody, że nie ryzykuję lżejszego stroju.
Z nieba leci tylko coś na kształt niezbyt gęstej mżawki. Przy tym wieje dość zauważalnie mniej więcej z południa. To nie pomaga i częściowo przekłada się na obsuwę na mecie.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą zupełnie bez sensacji.
Na mecie 9 min. do tyłu.


Powrót też w kropli ale raczej symbolicznej, jeśli porównać do poranka.
Trasa nieco krótsza i trochę terenem żeby się z samochodami jak najmniej stykać. Przez Mortimer i Reden pod Most Ucieczki. Potem na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Wzdłuż torów na Stachowe i polami w stronę Prodła. Tam dopiero wybywam na asfalt i grzecznie prosto do domu.
Tempo niezbyt spieszne ale za to przejazd bez sensacji. Po drodze trochę błotka, kałuż i innych takich. Na mecie musiałem rowerek opłukać z marasu żeby nie przyschnął do jutra.
A jutro się zobaczy. Coraz bardziej mi się nie chce w tych warunkach jeździć.


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 21:11 środa, 14 października 2020 | linkuj Nic przyjemnego jak tam raz na jakiś czas to pół biedy, gorzej jak to kilka dni pod rząd w pełnym omundurowaniu się śmiga. Ja to rzut beretem ale i tak też z coraz większą niechęcią na takie warunki rower wystawiam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!