limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Wtorek, 13 października 2020 | dodano: 13.10.2020

Dziś zero kompromisów. Pełny zestaw gumowy. Do tego nowy kask i rura w długą do pracy.
Całą drogę kapało. Chyba też wiało ale dla mnie sprzyjająco więc nie narzekałem. Termicznie słabo. Stopy poczuły, że zima idzie. Poza tym ok.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Bez sensacji, tym razem.
Na mecie obsuwa 7 min. Niestety warunki nie sprzyjają szybkiej jeździe.
W pracy odkrywam niemiłą niespodziankę w plecaku. Jedzonko się wypierniczyło z bidonu i zapaprało część bagażu. Trzynastego :-/ Czyżby jednak coś było na rzeczy z tą datą?


Powrót, zgodnie z obietnicami ICM-u, w kropli. Nie była jakaś mocna ale leciała równo i bez przerwy. Trochę też miałem pod wiatr.
Bez objazdów. Trasa przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę małobądzką do Nerki, Zamkowe, las grodziecki, światła na "86", las gródkowski, zagięcie przy DINO i Lewiatanie żeby uniknąć błocka na odcinku od torów do kościoła.
Tempo marne.
Nowy kask na taką pogodę całkiem nieźle się nadaje. W czerep było mi całkiem przyjemnie ciepło.


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 06:54 środa, 14 października 2020 | linkuj Też psikusa miałem dzisiaj - pana złapana - całe szczęście, że pod pracą.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!