limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Poniedziałek, 12 października 2020 | dodano: 12.10.2020

Rejs do pracy umiarkowanie przyjemny.
Zbieram się nieco sprawniej i wypływam o 6:02. Kapie. Raczej nie wieje. Jezdnie konkretnie mokre. W użycie poszedł zestaw gumowy w części dolnej i pokrowiec na plecak.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Jeszcze na mojej wiosce spotkanie z cieciem za kierownicą na skrzyżowaniu. Najpierw stał i stał, a jak już byłem przed nim to mi prawie pod łokieć wjechał. Deszcz i ciemno ale, kurka wodna, lampka na przodzie tak mi napiernicza światłem, że ślepy by zauważył.
Reszta drogi też tak sobie przeleciała. Dziś bardzo trzeba było uważać na przejściach dla pieszych. Większość nieoświetlona a ludzie poubierani na czarno i kompletnie bez odblasków. Przy oślepiających światłach z przeciwka praktycznie stawali się niewidzialni. A włazili na przejścia jakby byli nieśmiertelni. O ile w ewentualnym starciu ze mną, co najwyżej, ucierpiałaby ich duma, to w konfrontacji z samochodem mogłoby być gorzej. A widziałem jeden przypadek, gdzie kierowca zatrzymał się dosłownie w ostatniej chwili przed piechurem.
Na mecie mam 5 min. obsuwy. Tempo słabe ale za to nie zagotowałem się w przeciwdeszczach i nie leciało mi na gębę spod przedniego koła.


Powrót w kropli.
Z tego też powodu tempo niespieszne i sporo bokami żeby się nie pchać między samochody.
Początek przez Mortimer i Reden w stronę Mostu Ucieczki i Zielonej. Potem czarnym szlakiem na Stachowe i dalej polami w stronę DINO. Od DINO wygięcie w stronę Lewiatana i do paczkomatu po odbiór nowego kasku. Z przesyłką prosto do domu.
Całą drogę kapało. Trochę też wiało na gębę. Nieco nasiąknąłem. Jutro chyba wdrożę w użycie gumiaki.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!