DPD
-
DST
40.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
21.24km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być sprawniej na starcie, ale wyszło jak zwykle. Ruszam o 6:09.
Warunki niezłe jednak już czuć, że lato finiszuje. Przede wszystkim wieje zauważalnie, choć dla mnie początkowo pomocnie. Termicznie tak, że jadę na krótko. Jedynie na łapy dałem rękawiczki. I dało radę. Trochę chmurek, trochę słońca jak już raczyło wznieść się nad horyzont i chmury.
Trasa lekko zmodyfikowana choć generalnie przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zmiana na odcinku od skrzyżowania przy remizie w Preczowie. Jadę w stronę P4 i odbijam za główną drogą w stronę Zielonej. Tym sposobem przybył do przebiegu porannego 1km.
Przejazd prawie spokojny. Jedynie chwila niepewności czy kierownik od strony Będzina raczy się zatrzymać na rondzie.
Na mecie minuta po czasie.
Powrót minimalnie kombinowany ale bez super ekstra kilometrów. Trochę zniechęcały chmurki na niebie. Zwłaszcza te na kierunku, w którym miałem wracać. No i jeszcze krótki opad, który był się objawił na chwilę w ciągu dnia pracy. Na szczęście wiejący wiaterek zdążył go wysuszyć.
Trasa taka, że na początek na Mec i zjazd do centrum Zagórza. Potem przez Mortimer na Reden i dalej Łęknice. Stamtąd już zwyczajnie przez przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów.
Tempo zupełnie bez ociągania, a na ostatnich 3-4km, nawet dość żwawe, bo jakoweś kropelki się ujawniły. Na szczęście do samego końca wytrzymało i w domu melduję się na sucho.
Przyjemny powrót z pracy.
Kategoria Praca