limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 17 sierpnia 2020 | dodano: 17.08.2020

Prawie sprawny rozruch i start o 6:09. Warunki rześkie, pochmurno, tylko miejscami nieco przebija słoneczko. Jeśli jest jakiś ruch powietrza, to dość minimalny.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Na Robotniczej niebieskie coś wyprzedzające spod łokcia. Poza tym spokojnie.
Na mecie równo o 7:00.


Powrót niespecjalnie spieszny, lekko zaginany.
Wytaczam się z pracy jak zwykle. Chwila wahania nad wariantem powrotnym i decyduję się przelecieć przez las zagórski ale trochę inaczej niż zwykle, choć dystansowo podobnie. Potem Reden i Łęknice. Dalej bieżnia P3, przejazd na P4 bieżnią do Ratanic. Korciło dalej ale w planach jeszcze miałem wjazd do wsiowej piekarni więc trzeba było się nieco pohamować.
Z Ratanic jadę w stronę "86" i wracam się kawałek by wbić na płytową drogę, która by mnie w efekcie zaprowadziła do Malinowic. Jednak nie miałem zamiaru się mordować na betonach i pokręciłem bardziej na północ przez las by wybyć na Chrobakowym. Dopiero stamtąd do Malinowic i dalej do wsiowej piekarni. Finisz już asfaltem do domu z szybkim wjazdem do wsiowego Lewiatana. Tu zapominam włączyć Garmina i ostatni kilometr się nie doliczył do przebiegu ale w pamięci był więc go uwzględniłem w rachubach.
Pogoda na powrocie bardzo przyjemna i sprzyjająca kręceniu. Choć też jakby mająca się ku burzy. ICM tego nie wykluczał. Zaś na jutro... Nie wiem czy rower, czy płetwy... Może jeszcze do kolekcji dołączyć rower wodny?


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!