DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.77km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O dziwo, dziś udało mi się pozbierać całkiem sprawnie i ruszyć o 6:06. Skoro w zapasie jest czas, to mogłem sobie pozwolić na bardziej delikatne kręcenie.
Warunki zbliżone do wczorajszych, może tylko odczuwalnie jakby chłodniej.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Spokojnie, bez sensacji. Jedyne co mnie wkurzało, to problem z łańcuchem. Znów straciła się obrączka w ogniwie. Jakim cudem? Nie wiem.
Objaw przy takim przypadku jest taki, że czuć przez pedały jakby coś gdzieś przez moment łapało łańcuch. Irytujące.
Przed powrotem udaje mi się sprawnie wykuć ogniwo, założyć pierścień i założyć spinkę. Z tego też powodu, jak i za sprawą pogody, powrót na kierunku do Będzina. Chcę zdążyć przed ewentualnymi opadami, które ICM określa na wykresach jako dość prawdopodobne, chcę też zahaczyć o serwis i zrobić sobie zapas spinek. Tak na zaś.
Trasa przez Mec i Środulę do Starego Będzina i dalej do serwisu. Niestety ostatnio wybrałem wszystkie spinki "9" i zapas jeszcze nieuzupełniony. Zmusza mnie to do kursu do konkurencji. Na szczęście blisko. Potem bez gięcia przez Fabrykę Domów, światła na "86" i przez las gródkowski kręcę prosto do domu. Nie wyszło prosto bo koparka zastawiała najkrótszą drogę. Doginam jeszcze do DINO i wsiowego Lewiatana by dopiero stamtąd polecieć prosto do domu.
Całą drogę towarzyszyło mi kapanie. Pierwsze, symboliczne, krople pojawiły się tuż po wyjściu z pracy ale zauważalniej pokapało gdzieś od Mecu. I potem praktycznie do końca nie przestawało. Może tylko momentami słabło. Na szczęście nie był to jednak opad na tyle silny, by się zawijać w przeciwdeszcze.
W sumie przyjemny i spokojny powrót do domu.
Kategoria Praca, Serwis
komentarze