DPD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch przeciętnie sprawny zakończony startem o 6:14.
Warunki całkiem przyjemne. Nie wieje, przyjemna temperatura. Niestety chyba popołudniowe burze się wydarzą bo w powietrzu czuć sporo wilgoci. Do tego niebo zaciągnięte wysokimi chmurami i słoneczka bezpośrednio nie widać.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i bez sensacji.
Cały przejazd kręcony z uczuciem ale ostatecznie nie udało się zmieścić w czasie. Wszystko przez kosiarzy. Przy okazji cięcia trawy przy chodniku musieli jakiś syf wygarnąć z trawą. Przejeżdżając po nim złapałem kapcia. Ostatnie 200m z buta. Także można powiedzieć, że szczęście w nieszczęściu. Przed powrotem czeka mnie jeszcze wymiana dętki.
Takie dziadostwo znalazłem w oponie. Dziura na centymetr. Opona praktycznie do wywalenia. Oby udało mi się dojechać do domu. Trza będzie delikatnie.
Powrót niespieszny żeby nie nadwyrężać uszkodzonej opony i żeby za bardzo po gębie nie leciało spod przedniego koła po niedawnych opadach. Zresztą trochę kropelek podczas powrotu też było. Ale niegroźnych. Kółko ewidentnie biło w miejscu uszkodzenia opony ale wytrzymało. Cały powrót na odblokowanych amorach i dzięki temu nie dawało się to we znaki.
Większość trasy po własnych śladach. Spokojnie, nawet przyjemnie. Profilaktycznie założone kapcie do chodzenia w wodzie były strzałem w dziesiątkę. W wielu miejscach były rozlewiska, przy których przekraczaniu nabrałem wody. W butach byłoby bagno. Kapcie się wypłucze, wysuszy i po temacie.
Lekcja na dziś: nie jeździć tam, gdzie nie widać po czym się jedzie.
Kategoria Praca, Serwis