limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Za chlebem +DPND

Środa, 20 maja 2020 | dodano: 20.05.2020

O poranku kurs do piekarni po pieczywo. Deficyty czasu sprawiły, że celem była najbliższa ale lekkim objazdem. Odczuwalnie warunki słabsze niż wczoraj o tej porze.


Po południu minimalnie się ociepliło i pojechałem we wdzianku "na krótko" ale trochę tego żałowałem. W cieniu, albo jak słoneczko przesłoniła chmura, albo pod drzewami było chłodnawo. Do tego wiatr, większość drogi przeciwny, był raczej chłodny. Nie były to warunki do takiego naginania jak wczoraj.
Na szczęście nie było takiej potrzeby. Wytaczam się o 13:31 czyli mam chwilkę na minimalne wygięcie. Z tego też powodu przetaczam się do świateł w Sarnowie wertepowo. Potem już standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Przyjemnie, umiarkowanie spokojnie. Na mecie 3 min. zapasu.


Na powrót wdziewam dłuższe wdzianko w przewidywaniu słabszej termiki. Na zjeździe do lasu zagórskiego gratuluję sobie decyzji. Na pierwszym podjeździe mam wrażenie, że zaraz się zapalę. Potem jednak jazda nabiera odpowiedniego rytmu i termicznie do samego końca jest w sam raz.
Z lasu zagórskiego wydostaję się na Redenie i kręcę pod Most Ucieczki. Stamtąd na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Potem wzdłuż torów na Stachowe i podjazd pod magazyny. Finisz już bez kluczenia prosto do domu.
Po drodze miły dla oka spektakl w wykonaniu zachodzącego słońca. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!