limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPOND

Poniedziałek, 13 stycznia 2020 | dodano: 13.01.2020

Rozruch taki sobie. Start o 6:02
Warunki podobne do wczorajszych czyli wieje, sucho i chyba na plusie.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza.
Spokojnie, niespecjalnie spiesznie i całkiem przyjemnie.
Dziś nie spotkałem ani jednego rowerzysty po drodze.


Powrót nieco objazdowy w usiłowaniu załatwienia dwóch spraw.
Najpierw ścieżkami przebijam się w stronę centrum Sosnowca. Chciałem złożyć wniosek o paszport ale nic z tego nie wyszło. Sporo ludzi i już nie wydawali numerków następnym chętnym. Czyli niezałatwione.
Bez zwłoki ruszam w stronę serwisu w Będzinie. Może zdążę przed zamknięciem i nabędę nowe pedałki dla Rzeźnika. Posiadane trzymam jakby padły te w Mamucie. Dopóki kalendarzowa zima w pełni on ma priorytet na serwisowanie.
Bez problemu przetaczam się do celu. Zdążyłem. Otwarte. Niestety tych pedałków, które chciałem, już nie ma. Wysprzedane. Chwila dłuższa rozmowy i robię powrót do domu.
Kręcę przez Zamkowe do lasu grodzieckiego, przecinam "86" i obok Lidla kręcę do lasu gródkowskiego. Potem trochę zakosów od szkoły w Gródkowie i potem od DINO do Lewiatana, a potem jeszcze przez ul. Kasztanową.
Powrót spokojny, przyjemny i niespecjalnie spieszny. Jakby cieplej niż rano.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!