limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Na ślub klubowego kolegi Grześka

Sobota, 28 grudnia 2019 | dodano: 28.12.2019

Dziś nasz kolega z Cyklozy postanowił oddać się w niewolę. Przybyliśmy na to wydarzenie w licznej gromadzie by w razie czego a) umożliwić ucieczkę, b) zaświadczyć, że dokonał tego bez przymusu. W efekcie wyszedł wariant b).
Na ceremonię jadę bez zawijasów przez Będzin i zajeżdżam od strony torów pod Pałac Schoena. Chwilę się kręcę nim przyuważam innych klubowiczów. Dłuższa chwila oczekiwania. Potem ceremonia. Całkiem sympatycznie poprowadzona przez panią z USC. Na koniec foto, życzenia i rozjeżdżamy się powoli. Jedyny pokusiłem się o przyjazd na rowerku ;-p Nie to co kiedyś na ślubie Prezesa.
Wracam przez Czeladź i Wojkowice. Tempo słabe bo nie jest za ciepło i sporo drogi pod wiatr z północy, który raczej odbiera zapał do kręcenia.
W ogóle warunki takie ni w kij, ni w oko. Niby coś posypało śniegiem ale nawet nie przykryło traw. Na jezdniach jest mokro bo temperatura tak w okolicach zera się utrzymuje. Pochmurno. Pewnie dlatego spotkałem po drodze tylko jednego rowerzystę.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!