limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 25 września 2019 | dodano: 25.09.2019

O dziwo, dziś udało mi się pozbierać całkiem szybko i na kołach jestem już o 6:01.
Minus taki, że ciemno i kapie. Na szczęście kropelek nie jest zbyt wiele i nie jest potrzebna specjalna warstwa ochronna.
Miałem pokręcić wertepkami ale postawiłem ostatecznie na asekurację i pojechałem asfaltem. Nawet przez chwilę zakładałem wariant przez Będzin. Jednak kropelki po kilometrze zniknęły i potoczyłem się zwykłą trasą przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Kilka razy kropelki jeszcze się objawiały. Na szczęście w takiej samej, nieszkodliwej ilości jak wcześniej.
Na mecie jestem z zapasem 10 min. Przejazd prawie spokojny. Jedynie na rondzie w centrum D. G., jak zwykle, moment niepewności czy kierownik od strony Będzina ustąpi mi pierwszeństwa. Tak ledwo, ledwo ale ustąpił.


Powrót też w kapaniu i to chyba nawet większym niż o poranku ale na tyle dużym, by wdziewać ekstra warstwę. Nawet ciepło.
Kręcę początek przez las zagórski w stronę Redenu i dalej do Mostu Ucieczki. Stamtąd na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Do mojej wioski wjeżdżam od strony Stachowego i magazynów. Finisz grzecznie asfaltem.
Taki trochę smętny dzisiejszy dzień ale jeździło się dobrze. Powrót zdecydowanie spokojniejszy niż dojazd do pracy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!