limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 18.24km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019

Dwa dni dychania i jest nieco lepiej ale nie za dobrze. Zapchało mi zatoki i ledwo słyszę. Przez to cały dojazd kręciłem głową z lewa na prawo by się orientować co się wokół mnie dzieje, bo ze zmysłu słuchu nie miałem prawie żadnych informacji. Dość to uciążliwe.
Zbieram się umiarkowanie sprawnie i wytaczam się o 6:11. Przyjemnie ale jeszcze nie za ciepło. Do popołudniowych 30+ sporo brakuje. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie. Sporo szoszonów po drodze. Pewnie robią dziennie treningi nim dowali ciepełkiem.
Na mecie jestem lekko po czasie.

Na powrocie przyjemne ciepełko. Tzn. dla mnie ciepełko. Dla innych pewnie pieroński żar. Jednak przy moim podłym samopoczuciu, to było przyjemne ciepełko. Trasa powrotna w wariancie spokojnym. Przez las zagórski na Reden. Potem od strony Łęknic na bieżnię Pogorii 3 i nią do Zielonej. Stamtąd czarnym szlakiem do Łagiszy i dalej przez pola na Stachowe, skąd dalej również polami na żółty szlak do łącznika terenowego ze Strzyżowic do Malinowic. Finisz lekkim wygięciem ul. Kasztanową. Spokojnie, przyjemnie, niespiesznie, z kilkoma postojami na łyk wody i podziwianie widoków.
Uszy dalej zatkane. Słysze głównie szum krwi i tylko jakieś głośniejsze dźwięki. Nie moge się doczekać aż mi się zatoki odetkają. To będzie jak odkrycie nowego świata :-)


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!