limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 6 maja 2019 | dodano: 06.05.2019

Dzień od samego wstawania oporny. Ostatecznie wytaczam się o 6:09. Warunki słabe jak na maj. Pochmurno, trochę wieje (wg ICM-u z północy), temperatura taka, że pełne wdzianko jak na zimę wcale nie jest przesadą. Do tego Mamut robi mi pod górkę nie zrzucając przedniej przerzutki na mniejszą tarczę. Chyba gdzieś do pancerza dostała się woda i coś lekko przyrdzewiało. Nie mam czasu tego poprawiać i męczę się całą drogą czasem wydzielając buta w mechanizm. Trasa przejechana spokojnie. Na mecie na styk.


Z pracy wychodzę 2 godzinki później i już nie mam ochoty na objazdy. Pogoda też do tego nie zachęca. Wychodząc mam pod kaskiem bandankę. Rękawiczki i czapka w kieszeniach. Nawet nie ruszam a już zakładam jedne i drugie.
Powrót niespieszny przez las mydlicki, Warpie, Zamkowe, las grodziecki i gródkowski. Finisz lekko bokami żeby nie tłuc się "913". Przyjemnie, spokojnie, z wiatrem na gębę przez sporą część drogi.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!