DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
19.65km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po bardzo dobrze przespanej nocy rozruch całkiem sprawny ale i tak wytaczam się o 6:10. Biorę pod uwagę, że może być po południu ładna pogoda i w związku z tym okazja do pozaginania. Skutkuje to wyborem Rzeźnika na dojazd do pracy. Trasę kręcę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Po drodze trochę lekkich mgiełek. W Łagiszy widzę króliczka. Zmiana biegów, utwardzenie amorów i szybko zaczynam się do niego zbliżać. Niestety zjechał do sklepu. Wracam do własnego tempa kręcenia. Od Mortimeru, jak już wbiłem na ścieżkę, zrzucam mocno z tempa. Na miejscu z 5 min. rezerwy. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Z ekstra objazdów zrezygnowałem bo mi się zapomniało, że na powrocie też będę miał wypchany na maksa plecak. Ale przynajmniej zrobiłem sobie ten powrót leniwym i spokojnym dzięki zmaksymalizowaniu udziału terenu w trasie. Zaczynam od lasu zagórskiego. Po ostatnich opadach widać trochę więcej wilgoci. W miejscach, gdzie zwykle woda stoi, trochę jej było ale las ciągle jednak dość suchy. Wybywszy na Redenie toczę się w stronę Mostu Ucieczki i dalej w stronę Zielonej. Mostek jeszcze nie zrobiony więc objeżdżam park od strony Protoru i kieruję się na most na Czarnej Przemszy i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Tam przeskakuję asfalt i dalej ciągnę terenem w stronę przejazdu pod "86" przy torach kolejowych. Na Stachowym wbijam na żółty szlak. I tu zaskoczenie. Niedawny zryty teren zamienił się w równiutki dywanik asfaltu. Ciągnie się aż do niedawno uruchomionego magazynu Gefco. Jedyny kawałek terenu na tym kierunku zaczyna się za zjazdem pod bramę magazynu i ciągnie do pierwszych domów w Psarach. Hm... Ciągle ubywa mi w okolicy odcinków terenowych. Jeszcze kilka lat i wypadnie kupić szosę :-( Z lekkimi esami przy ośrodku zdrowia by sfocić budowę przedszkola i żłobka (chyba wylali strop), wbijam w teren przed Malinowicami i kręcę w stronę Strzyżowic. Po drodze widzę wysypany między polami żwir. Czyżby powstawała jakaś nowa droga dojazdowa? Zmiany, zmiany, zmiany... Muszę tu częściej bywać i trzymać rękę na pulsie. Kiedy wybywam na ostatni asfaltowy odcinek w Strzyżowicach pojawiają się pojedyncze, grube krople wody. Na szczęście do domu niecały kilometr i nawet jakby lunęło to już bym się nie zatrzymywał. Rozeszło się jednak po kościach. Ogólnie przyjemny i spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
komentarze