limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Piątek, 22 czerwca 2018 | dodano: 22.06.2018

Dzisiejszy rozruch to totalna porażka. Efekt jest taki, że na kołach jestem o 6:19. Trzeba będzie cisnąć. Tymczasem po nocnych opadach i wietrze spadła znacznie temperatura. Jeśli wierzyć ICM-owi to jest mniej więcej połowę tego co wczoraj rano. Do tego wieje choć szczęśliwie dla mnie, z zachodu. Zakładam jednak, że nogi mogą nie chcieć podawać za dobrze. Od razu zaczynam kręcenie z uczuciem i nawet na podjazdach odrobinę walczę. Do świateł na "86" nieco ruchliwie. Potem już spokojniej. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ostatecznie na mecie jestem równo o 7:00 mimo trzech postojów na światłach. O dziwo, nogi podawały całkiem dobrze. W sumie przyjemny dojazd.

Startuję w powrót we wdzianku "na krótko" ale po 100m zatrzymuję się założyć bluzę z długim rękawem. Kręcę dalej Lenartowicza i kiedy jestem na górze ponownie przystaję. Tym razem by założyć rękawiczki. Jest mało sympatycznie. Słońce za chmurami. Wiatr z zachodu lub północnego zachodu jest nie za ciepły i raczej niesłaby. Kręcę spokojnie by się bez potrzeby z nim nie szarpać. Na światłach na Środuli przy Auchanie stoję i czekam aż sznurek samochodów od strony Żylety nieco osłabnie. Chyba coś jest w tym, co Amiga napisał, że dziś jakiś wyjątkowo wzmożony ruch. Nawet w Będzinie, gdzie zwykle o tej porze jest w miarę spokojnie, też sporo pojazdów. Postanawiam uciec gdzieś na bok. Przez nerkę przedostaję się na Zamkowe. Na początku drogi rowerowej do Grodźca przystaję i przyglądam się moment jak zbierają jeden z autobusów, który dziś uczestniczył w wypadku. Tryknęły się dwa autobusy. Jeden linii 721 ze 125. Na stojący na przystanku najechał drugi tylko nie pamiętam, który na który. 17 rannych. Jedno dziecko śmigłowcem do szpitala odwieźli. Na stronie Dziennika Zachodniego widziałem całkiem sporo fotek. Z drogi rowerowej jednak korzystam tylko ociupinkę i zaraz uciekam w las grodziecki w drodze na światła na "913". Tą też jadę tylko do zjazdu w stronę centrum dystrybucyjnego Lidla i tam wbijam w teren do lasu gródkowskiego, wzdłuż którego jadę do podstawówki. Potem w stronę szlaku żółtego. Szybko go porzucam zwracając się w stronę wsiowego DINO. Osiągnąwszy jego pobliże robię zagięcie w stronę Lewiatana i potem do domu. Tu chwila na dychnięcie. Potem zakładam Błękitnemu sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. W sumie przyjemnie i bez sensacji kręcenie powrotne. Spadek temperatury jednak zniechęcił mnie do objazdów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!