DP PTTK D
-
DST
42.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj za dnia ładnie zdążyło podeschnąć na jezdniach ale w nocy znów polało i dziś na starcie mokro. Na szczęście bez opadów. W powietrzu unosiło się jedynie trochę drobnych kropelek, które osiadały mi na okularach. Zbieram się do startu na 6:13 i kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Czasy pośrednie mam takie sobie. W D. G. trafiam na szlaban ale nie stoję długo bo pociąg do Częstochowy właśnie rusza. Ostatecznie na miejsce zataczam się z minutą obsuwy. Mogło być gorzej. W sumie jechało się całkiem przyjemnie. We wdzianku "na długo" było dość ciepło. Wiaterek miałem mieć południowo-wschodni przechodzący we wschodni ale nawet jak był, to bardzo słaby bo nie odniosłem wrażenia, że przeszkadza. ICM obiecuje, że na dłuższą chwilę deszcze ustępują. Oby się sprawdziło bo jeżdżenie w opadach lekko zniechęca mnie do ruszenia się potem w weekend, nawet jak jest sprzyjająca pogoda.
W pracy zostaję dziś kapinkę dłużej bo o 17:30 jest spotkanie "Cyklozy" i nie opłaca mi się kręcić do domu. Wybywam około 17:00. Trochę słoneczko próbuje się przedrzeć ale chmur sporo i tylko momentami mu się udaje. Na szczęście chmury bardziej fotograficzne jak deszczowe. Jest całkiem ciepło. Decyzja zapakowania kurtki do plecaka przed wyjściem okazuje się bardzo trafiona. Przez górkę środulską i Ludwik kręcę do siedziby PTTK w Sosnowcu. Po drodze nie rozpoznaję Damiana bo nie dość, że w cywilu to jeszcze w samochodzie. Ujawnia się dopiero na miejscu, że to on mnie otrąbił powitalnie przed rondem E. Gierka. Obrady trwają ponad 2 godziny. Pomysły, plany, opowieści - gwarno, wesoło czyli tak jak zwykle i jak powinno być. Rozchodzimy się stopniowo w okolicach 19:30. Żegnam się przed budynkiem z ostatnimi osobami i solo kręcę w stronę Milowic. W trakcie naszych obrad popadało i jezdnie są mokre ale już tylko ze śladami wody w koleinach. Założony na plecak pokrowiec okazał się na finiszu suchy. Z Milowic jadę do Czeladzi. Tym razem nie jadę do Wojkowic tylko skręcam na rynek i dalej do Grodźca. Stamtąd zjazd do Gródkowa i prosto do domu. Po drodze jest górka do zrobienia w Grodźcu ale dystansowo wychodzi krócej niż przez Wojkowice. Trasa ma jeszcze ten plus, że cała oświetlona i bez terenu więc mniej ufaflany jestem na koniec jazdy. W sumie przyjemne powrotne kręcenie.
Kategoria Praca
komentarze