DPDZD
-
DST
42.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
19.84km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana samopoczucie mam takie, że najchętniej bym nie wstawał do południa. Albo i dłużej. Niestety do pracy trzeba jechać. Zbieram się nawet jako tako i ruszam o 6:10. Słoneczko schowane za chmurami. Atmosfera jest taka, że liczę się z ulewą po drodze więc kręcę bez ociągania ale jeszcze z lekkim zapasem mocy. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega raczej spokojnie i bez sensacji. Na miejsce zataczam się z rezerwą 6 min. Pojawiają się jakieś grubsze krople ale ostatecznie deszcz nie spada. W tą stronę się udało. Na powrocie na razie ICM obiecuje suche okno przelotowe ale to się jeszcze może zmienić.
W ciągu dnia kilka razy padało i to nawet dość przekonująco. Na wylocie z pracy niebo pochmurne i trochę kapie. Nie zrażam się jednak i ruszam w powrót od razu. Zresztą na kierunku do Będzina widzę błękitne niebo. Tam też zaczynam kręcić. Do Mec-u jeszcze pokapuje. Ostatnie krople czuję gdzieś w okolicach Środuli. W Będzinie już tylko ślady po opadach. Ścieżką małobądzką kręcę do zjazdu na 12% w stronę Syberki. Przez osiedle przebijam się na kładkę do M1 w Czeladzi. Stamtąd w stronę centrum miasta i dalej do Wojkowic. Tym razem nie korzystam z terenu i prostej tylko kręcę pod kościół i dalej przez pagórki do Strzyżowic. Zaginam jeszcze lekko do 40km i staczam się do domu. Tu zostawiam plecak, zakładam sakwy i kręcę standardowe kółeczko do wsiowego Lewiatana. Z balastem spokojnie i statecznie do domu.
Kategoria Praca