DPOD
-
DST
45.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
21.95km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Normalnie zima. Wygrzebywanie się przedstartowe zajęło mi znów nieco więcej niż zakładałem i na kołach jestem o 6:10. Trawy oszronione. Słoneczko, bez wiatru ale zimno. Dobrze, że wczoraj nie padało bo dziś byłaby szklanka. Zdecydowanie poniżej zera. Kręcę trasę jak wczoraj. Czas odrobinę gorszy bo w tej termice nogi nie chcą podawać. Poza tym wczoraj pomagał wiatr. Mimo tego jedzie się całkiem sympatycznie i spokojnie. Te kilka minut różnicy w czasie przelotu sprawiają, że nadziewam się na szlaban przy "dworcu kolejowym" w centrum Dąbrowy Górniczej. Minuta stania aż przejedzie KŚ. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut.
W ciągu dnia padało. Nawet śnieg. Na wyjściu jest nawet znośnie. Trochę wieje (wg ICM-u z południowego zachodu), jest słoneczko, temperatura taka, że połowę ciuchów z porannego dojazdu wiozę w plecaku. Trochę znudziły mnie już powroty na kierunku Będzina i Dąbrowy Górniczej więc dziś zdecydowałem się na zagięcie w inną stronę. Kręcę początek w stronę Kazimierza. Stamtąd do Gołonoga i na Gwardii Ludowej aż do drugich torów, gdzie skręcam w stronę Piekła. Potem objazd P4 od południa na Marianki i standardowe wykończenie przez Preczów i Sarnów. Przyjemny powrót do domu choć czasem przyszło nieco posiłować się z wiatrem. Na P4 wyprzedził mnie rowerzysta na przełajówce. Rzeźbiłem swoje delikatnie na poziomie 22km/h ale jak mi przed oczy króliczek wyskoczył, to trzeba było sprawdzić ile pojedzie. Trzymał równo tak na poziomie 25-26km/h. Nawet nie musiałem biegów zmieniać. Wystarczyło tylko lekko kadencję zwiększyć. Trzymałem się tak ze 2m za jego kołem. Przy "Pod Dębami" króliczek odbił na kierunek Ratanic a ja swoje do domu.
Kategoria Praca
komentarze