limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.94km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 października 2016 | dodano: 19.10.2016

Dziś minimalnie start mi się obsunął i ruszam o 6:09. Jest względnie ciepło, jezdnie mokre, wiaterku jakoś nie rejestruję. Wciąż pochmurno. Kręcę przez Sarnów i Preczów. Idzie mi na tyle dobrze, że Zieloną osiągam w czasie, jaki miałem w poniedziałek. Za "dworcem" w Dąbrowie Górniczej jestem o 6:39 więc mam jeszcze pewną rezerwę czasu. Decyduję się na małe wygięcie i zahaczam o ścianę płaczu. Potem już prosto do pracy. Mam wrażenie, że mi dziś w miastach poustawiali światła :-) Te na Alei Róż i Mortimerze świeciły się bardzo długo jakby czekały aż przejadę. Na Zagórzu przy przejściu dla pieszych tylko lekko musiałem zwolnić by mi się zielone zapaliło. Miły zbieg okoliczności. Na miejscu jestem z dwoma  minutami zapasu. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.


W ciągu dnia podeschło a potem pokapało. Na wyjściu jezdnie mokre ale bez opadu. Raczej bezwietrznie. Brak słońca sprawia, że brak też ochoty na objazdy. Kręcę krótko przez Mec i Środulę do Będzina. Stamtąd do Grodźca i dalej przez Gródków do domu. Miałem przez chwilę takie myśli, żeby jeszcze zrobić standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana ale jakoś szybko mi przeszło. Powrót raczej niespieszny i spokojny. Jutro w prognozie cały dzień kapania więc wziąłem sobie urlop i pewnie nawet kółka za próg nie wystawię. W piątek też wolne ale może coś pokręcę bo prognoza wygląda na ten dzień na razie obiecująco.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!