limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DP PTTK ND

  • DST 41.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 22.57km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 września 2016 | dodano: 26.09.2016

Poranne grzebanie wciąż idzie mi ciężko co skutkuje startem dość późnym - 6:17. Niebo bezchmurne. Jedynie na wschodzi widzę pióropusz dymu z Huty Katowice i drugi, pary z chłodni elektrowni w Łagiszy. Na wstawaniu tak ciemno, że widać ładnie Oriona i rąbek Księżyca. Na starcie już dość widno. Temperatura nieco wyższa niż w czwartek i piątek ale jednak chłodno. Jadę ubrany "na długo", w rękawiczkach i czapce. I wcale nie było mi jakoś gorąco. Zapas na marudzenie mam minimalny więc po drodze bez focenia. Kręcę równo ale jeszcze daleko od maksimum. Punkt kontrolny na Zielonej zaliczam w górnych granicach bezpiecznego czasu przelotu. Przy DorJan-ie jestem o 6:49 więc wbijam na "ścieżkę" rowerową. Za stadionem jest wylot drogi osiedlowej, a za nim wykopana wielka dziura prawie na całą szerokość ciągu pieszo-rowerowego. Ogrodzona siatką więc wpaść raczej trudno ale źle się to objeżdża. Na dodatek obok jeszcze rozłożona rura odprowadzająca wodę. Objeżdżam to trawnikiem i robię głupi manewr próbując na sporej prędkości przejechać po tej plastikowej rurze. Niestety pod zbyt ostrym kątem. Kończy się to tym, że przednie koło ślizga mi się po wilgotnym plastiku i rowerek kładzie się na trawie, a ja z rozpędu wyskakuję do przodu przebiegając kilka kroków by uratować się przed upadkiem. Nieco utemperowany tą wpadką jadę dalej już nieco spokojniej zwłaszcza, że mam jeszcze w zapasie kilka minut. Ostatecznie na mecie jestem o 6:58. Mimo słabej temperatury jednak przyjemny dojazd do pracy. Trochę tylko żal, że już jeżdżenie na krótko chyba przejdzie z kategorii normy do kategorii incydentów.

Z pracy wyjeżdżam nieco później i kręcę bez większego gięcia i naginania do siedziby PTTK w Sosnowcu na spotkanie Cyklozy. Na miejscu są już Prezes i Paweł. Wkrótce potem zjawiają się kolejni klubowicze i kiedy są już wszyscy, którzy się zapowiedzieli zaczynamy obrady. Na pierwszy ogień idą ustalenia co do najbliższych wyjazdów. Potem propozycje na rok przyszły. W międzyczasie cieszę oko nowym rowerkiem Krzyśka, do którego przymierzał się już przed Krasnobrodem ale nie wyrobił się z zakupem. Widać, że właściciel ma z niego radochę. Pewnie niedługo będę miał okazję zobaczyć go w akcji. Potem jeszcze sprawa nieco cieplejszych strojów klubowych i innych gadżetów z logo Cyklozy. Czas szybko leci i robi się zarówno ciemno jak i chłodno. Około 19:00 kończymy posiedzenie i stopniowo się rozchodzimy. Solo kręcę przez Milowice, Czeladź i Wojkowice do domu. Nawet przyjemnie się jedzie. Jedynie odcinki pokonywane przy czołówce niezbyt komfortowe. Na miejscu jestem ciut przed 20:00.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:46 poniedziałek, 26 września 2016 | linkuj Nie skreślaj teorii przez jeden incydent. Na razie wyniki badań nie są ostateczne. Poza tym to może akurat wyjątek potwierdzający regułę. Jutro będę silnie pracował nad wcześniejszym wyjazdem.
amiga
| 10:43 poniedziałek, 26 września 2016 | linkuj Dobrze, że nie skończyło się to czymś gorszym... chwila nieuwagi i.... szkoda gadać.

Dzisiaj coś się nie sprawdziło, teoria legła w gruzach, wyjechałem też z lekką obsuwą,

Kolejny raz krótkie ubranie włożymy najwcześniej na pół roku, przynajmniej na dojeździe... bo pewnie jeszcze kilka razy powrót może być przyjemny...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!