DPOD
-
DST
46.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamiar wcześniejszego startu spalił całkowicie na panewce. Nie dość, że nie przestawiłem sobie budzenia na wcześniejszą godzinę, to jeszcze jak się odezwało o zwykłej porze to włączyłem drzemkę na 30 min. A potem już minutki poleciały na przedstartowych przygotowaniach błyskawicznie. Ostatecznie ruszam minutę później - 6:17. Ale za to dziś dzień dziecka i do pracy jadę Rzeźnikiem :-) Od razu wykorzystuję jego możliwości i ścinam sobie skrzyżowanie u siebie po chodnikach by nie stać i nie czekać na włączenie się do ruchu. Zyskuję tym kilkanaście sekund przynajmniej. A czas się dziś liczy bo na dworze dosyć gęsta mgła, która może mnie tu i tam spowolnić. Termicznie jest całkiem przyjemnie i jazda "na krótko" nie stanowi żadnego problemu. Jedynie przeszkadza mi osiadająca na okularach wilgoć, która bardzo pogarsza mi widoczność. Mimo tego jedzie mi się całkiem dobrze i sprawnie. Kontrolując czas na zwykłych punktach widzę, że jestem dziś szybszy niż wczoraj. Światła na "86" osiągnąłem w niecałe 8 min. czyli około 3 min. szybciej. Na Zielonej jestem po 17 minutach od startu czyli też około 3 min. szybciej. Mając już wypracowaną lekką rezerwę odrobinkę popuszczam z tempa. Zresztą w mieście i tak już nie da się kręcić równo bo ciągle ronda, skrzyżowania, światła, "ścieżki" rowerowe i inne przeszkody. Ostatecznie na mecie ląduję z 6 minutami zapasu. Czas przejazdu krótszy o 2 min. niż wczoraj i jeszcze był zapas by tempo podkręcić gdyby była taka konieczność.
Po pracy, zgodnie z zapowiedziami ICM, środek lata. Super pogoda do kręcenia. Od samego rana zamiarowałem przemycić się w drodze powrotnej terenami ile tylko się da. Od razu zaczynam przy zagórskich działkach i ciągnę aż do Dańdówki. Tu nieco asfaltu by wbić na czerwony szlak do Milowic. W Milowicach obieram kierunek Czeladź wykorzystując ścieżkę wzdłuż Brynicy. Robię trochę eksploracji przy okazji focąc murala poświęconego Żołnierzom Wyklętym. Chyba gozdi89 go ma też gdzieś na wpisie. Przy Strusiach przebijam się na drugą stronę "94" i kręcę w stronę czerwonego szlaku, na którym znajduje się mostek na Brynicy. Trochę musiała tu woda działać na zjeździe do tego mostku bo strasznie zryty. Przebiwszy się na hanyską stronę jadę przez Przełajkę by w Wojkowicach ponownie przekroczyć granicę i wrócić na stronę gorolską. Potem już pod wojkowicki Orlen i standardową, terenowo-asfaltową prostą do domu. Całkiem fajnie się jechało ale już na więcej zaginania nie miałem jakoś ochoty. Chyba ten browarek z lodówki tak na mnie działał bo po wprowadzeniu pierwszego od razu jakoś samopoczucie się poprawiło :-)
Kategoria Praca
komentarze