limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 10 sierpnia 2016 | dodano: 10.08.2016

Już przed 4:00 rano słyszałem za oknem regularny szum deszczu. Prognoza z ICM nie pozostawiała złudzeń. Będzie równo padało większość dnia. Temperatura miała być nieco powyżej +10. Oczywiście pytanie brzmiało nie "czy jechać rowerem?" tylko "jak się ubrać?". Ostatecznie zdecydowałem się na zestaw gumowy. Chciałem wyjechać trochę wcześniej niż ostatnio i udało się choć nie tak bardzo jak by należało. Ruszam o 92o 15'. Pada równy deszczyk. W koleinach woda. Chyba zawiewa z zachodu bo deszcz nie zacina mi w twarz. Jedzie się całkiem przyjemnie choć nieco wolniej. Pierwsze światła są bardzo współpracujące. Na Zielonej już tworzy się rozlewisko, które objeżdżam bokiem mimo zestawu gumowego. Światła na Alei Róż pokonuję na późnym zielonym. Te na Mortimerze już stałem. Po drodze napotykam tylko jednego rowerzystę. Zauważalnie więcej samochodów. Przy Firmie dwa radiowozy i jakiś cywilny pojazd. Ma obtarty przedni zderzak z lewej strony. Jestem równo o 7:00. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy. Koledzy chyba zaczną przy takiej pogodzie przyjmować zakłady jak się do pracy wybiorę: zbiorkomem czy rowerem :-)

Powrót z pracy też w zestawie gumowym. Jak ruszałem kapało nieznacznie ale 2x potem deszczyk zauważalnie przyspieszył. Padało niemal całą drogę. Tempo powrotne jeszcze bardziej niespieszne niż dojazdowe. Kręciłem przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. W sumie nawet przyjemnie mimo panującego bagna. Nie mam jednak nic przeciwko temu, by przestało padać. Liczę, że prognoza na jutro się sprawdzi i opadów już nie będzie.


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 10:26 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj Przyznam, że musiałem się cofnąć do notatek, ale wreszcie znalazłem i rozszyfrowałem. Pogoda podła była. Dobrze, że miałem wolne i nie musiałem walczyć z dylematem, czy rower czy bus.
amiga
| 08:22 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj Gdyby na 10 minut pojawiła się dziura w chmurach pewnie bym ruszył, ale lało równo...
limit
| 08:20 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj Nie widząc Twojego wpisu tak myślałem, że dasz sobie spokój. Jeszcze ten mój dystans w deszczu jakoś da się przejechać ale Ty masz prawie 2x tyle. To już jest jednak znaczący wysiłek.
amiga
| 08:15 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj u.... wydawało mi się że dodałem komentarz wczoraj... tyle, że chyba go nie zapisałem... ale widzę że Marcin mnie wyręczył ... Dzięki... Wczoraj odpuściłem jazdę na rowerze... wykorzystałem powrót inaczej, była okazja odwiedzić 2 sklepy z mapami i kilka księgarni..
limit
| 05:23 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj Czyli jednak za proste :-p No to na dziś muszę coś bardziej zakręconego wymyślić.
gozdi89
| 21:14 środa, 10 sierpnia 2016 | linkuj Trochę mi się zaspamowało ale ostatecznie wyliczam 6:09. Gdyż 92 stopnie x 4 minuty/1stopień = 368 minut co daje 6 godz i 8 minut, a 15'' x 4s/1''=60s czyli 1 min.
gozdi89
| 21:02 środa, 10 sierpnia 2016 | linkuj Widzę, że i Amiga się nie podjął rozwiązania dzisiejszego szyfrogramu czasowego. 90 stopni wychodzi 6 godz, zostaje 2 stopnie 15''. Z kolei 2 stopnie to 8 minut i jeszcze te 15''.
gozdi89
| 20:58 środa, 10 sierpnia 2016 | linkuj Widzę, że i Amiga się nie podjął rozwiązania dzisiejszego szyfrogramu czasowego. 90 stopni wychodzi 6 godz, zostaje 2 stopnie 15'' i to jeszcze muszę rozgryść.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!