limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 45.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 22.69km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 października 2015 | dodano: 30.10.2015

Znów przedstartowe grzebanie obsuwa mi start na 6:15. Nie jest to dziś dobre bo za oknem mgły, który towarzyszyły mi całą drogę nie znikając wcale. Kręcę z uczuciem i punkt kontrolny na Zielonej robię w granicach przyzwoitości. Na "dworcu" trafiam na szlaban. IC do Moskwy. Długi jak cholera i chwilę trzeba postać zanim się przewali. Potem też jedzie się tak sobie bo ruch już większy od tego miejsca. Focę hotel, z którego właściwie widać tylko ledwo zarys i jedną latarnię na budowie. Światła stane. Reszta już spokojnie i bez sensacji. Całą drogę przecieranie okularów, co też nieco spowalniało. Ale generalnie przyjemny dojazd do pracy. I tylko minuta po czasie.

Po pracy drogi pod znakiem korków. Pierwszy mam już na Lenartowicza. Tzn. blaszanki stoją ja sobie jadę. Kręcę przez Mortimer i Reden na Pogorię 3 i bieżnią od strony Łęknic dociągam do Piekła. Wzdłuż Pogorii 4 jadę do zjazdu na Preczów i tu na chwilę staję zrobić foto. Mija mnie rowerzysta dający nadzieję na to, że będzie można poganiać króliczka. Chwilę mu jeszcze daję by kilka metrów odjechał i ruszam obserwując jak mu idzie. Szału nie ma. No to może choć uda mi się go sprowokować do pogoni i z presją jakoś się pojedzie sprawnie. Jednak kiedy wychodzę na prostą po zakrętach przy przystani na Mariankach za plecami mam pusto :-( Kręcę więc już nieco spokojniej swoje młynki i toczę się w stronę Wojkowic Kościelnych. Ścieżkę porzucam przy zjeździe w stronę "Finezji" i Kuźnicy Piaskowej. Przy "86" przystaję i "paczę" co to się porobiło. Dwa pasy w stronę Siewierza zamknięte i z kierunku Katowic nieprzerwany sznurek samochodów.  Od Siewierza też co trochę pędzi fala. Czekam z nadzieją, że zrobi się jakaś luka ale w końcu poddaję się i podjeżdżam do pasów i przeprowadzam rowerek na drugą stronę. Potem już spokojnie przez Kuźnicę Piaskową do Dąbia i dalej przez Goląszę i Brzękowice do Strzyżowic i do domu. Ostatni zjazd "mniodzio" :-) W ogóle powrotne kręcenie bardzo przyjemne. Gdyby nie to, że finisz już o szarówce po zachodzie słońca, to bym jeszcze kilka km dokręcił. Ale po ciemku już mi się nie chciało. Jeszcze się najeżdżę po nocy przez najbliższe pół roku :-/


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!