limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.95km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 października 2015 | dodano: 23.10.2015

Mokro. Ciemno. Zawiewa z zachodu. Mżawka. Pierwsze 300m bardzo zniechęcające bo prawie nic nie widzę przez pokryte opadem okulary. Ale na skrzyżowaniu robię zwrot na Będzin i od razu jest lepiej. Okulary muszę przecierać nieco rzadziej. Start dziś o 6:06 więc nie muszę kręcić jakoś intensywnie. Zresztą żeby się nie uflejać lepiej jechać nieco wolniej. Punkty kontrolne przejechane sporo przed czasem. Kierowcy trochę mniej szarżują choć i tak mogliby jeszcze spokojniej jechać. Nie przystaję na foto hotelu bo i tak by dobrego zdjęcia nie było. Trochę stania na światłach i potem już ścieżką aż do ul. Szymanowskiego i spokojna końcówka do pracy. Pomimo warunków kręciło się całkiem przyjemnie. Trochę nasiąknąłem wodą ale w butach sucho czyli nie ma tragedii.

Po pracy niespieszne kręcenie powrotne bez gięcia. Zniechęciło mnie po trosze wianie z zachodu i niedospanie. Poleciałem standardem: Mec, Środula, Stary Będzin, nerka i potem przez Łagiszę i Sarnów do domu. Na światłach w Sarnowie łapię kapcia. Ruszam i po kilkunastu metrach słyszę tylko głośne "Pssssss", "Pssss", "Psss" i po lufcie w tylnym kółku. Nawet skrzyżowania nie udało się przejechać. Z buta przeprowadzam rowerek na najbliższy przystanek i tam zabieram się za wymianę. Poszło w miarę sprawnie i do domu dojeżdżam już bez przygód.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!