limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Senioriada i nie tylko

  • DST 78.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:44
  • VAVG 16.48km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2015 | dodano: 21.09.2015
Uczestnicy

Dzień dzisiejszy to klubowa eskorta dla rowerowej części Senioriady. Szybki przelot pod stadion AKS na Niwce gdzie już zastaję kilka osób z "naszych" i "obcych" ;-) Powitanie, biurokracja i po odczekaniu kwadransa akademickiego na ewentualnych spóźnialskich ruszamy szlakiem zielonym z grupą, która okazała się mniej liczna niż poprzednim razem przy takiej imprezie. Z tego też powodu przejazd przebiegł sprawnie. Obyło się na szczęście bez kłopotów technicznych i wypadków. Sprawnie przejechaliśmy najpierw szlak zielony. Po drodze Marcin opowiedział przy jednej z tablic jak to wygląda już teraz, jeśli chodzi o szlaki i jakie są jeszcze plany. Zielony szlak porzucamy nim dociera on do parku na Kazimierzu i przerzucamy się na szlak niebieski. Porzucamy go po drodze by ostatecznie wyjechać w centrum Zagórza. Ścieżką objeżdżamy rondo i jedziemy już dalej asfaltami w stronę górki środulskiej, gdzie jest meta naszego przejazdu. Tam też rozgrywają się główne wydarzenia Senioriady. My korzystamy tylko z poczęstunku i jedziemy ponownie na Niwkę w nieco okrojonym składzie. Prowadzi Maciek choć na końcu grupa nam się rozjeżdża i spotykamy się dopiero pod naszym klubowym bannerem. Tam Krzysiek z Markiem i Adrianem prowadzą konkursy rowerowe dla najmłodszych: jazda na czas w slalomie, jazda na czas na prostej i rzut siodełkiem do celu. Równolegle odbywają się inne wydarzenia: konkurs rysowania dla dzieciaków, pokaz brazylijskiego tańca-walki capoeiry i inne. My po zakończeniu i ogłoszeniu wyników konkursów prowadzonych przez klubowych kolegów zwijamy nasz banner i ruszamy do Waldka na działkę, gdzie miał odbyć się klubowy grill. Tam też w końcu docieramy i kotwiczymy. Skład zmienia się dość płynnie jedni się żegnają, jedni witają, rozmowy, śmiechy, jedzenie... Tym sposobem osiągamy gdzieś godzinę 23:00. Zostało nas już mniej niż dziesiątka i pewnie byśmy jeszcze siedzieli, gdybym w końcu nie dał sygnału do startu powrotnego. Miałem najdalej ze wszystkich więc musiałem jednak się ruszyć. Zostawiamy Waldkowi na działce bałagan i znikamy. Żegnam się już za bramą działki i solo kręcę swoim tempem do domu. Trasa aż do świateł na Alei Róż jak dojazdowa na Niwkę. Potem przez rondo w stronę Gołonoga. Potem zmieniam kierunek na punkt pośredni przy molo na Pogorii 3 i dalej już standard: Zielona, Preczów, Sarnów i do domu. Od Preczowa potwornie męczył mnie sen. Kilka razy na moment stanąłem by zamknąć oczy ale wiele to nie pomagało. Dobrze, że drogi były puste bo czasami miałem wrażenie, że się wyłączam w czasie jazdy. Zdecydowanie za bardzo dawało mi się we znaki zmęczenie. Ale dojechałem cały i w jednym kawałku. Nawet zdobyłem się jeszcze na przetarcie i nasmarowanie amorków. Za to po przyłożeniu głowy do poduszki film urwał mi się chyba szybciej niż w 5 sekund.

Link do pełnej galerii




Kategoria Jednodniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!