Pawełki-Garnek
-
DST
130.00km
-
Czas
07:32
-
VAVG
17.26km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Link do pełnej galerii
Start dziś nieźle obsunięty. Ruszamy coś koło 8:30. Może nawet później. Na dziś umówiliśmy się z Robredem i Mariotruckiem, że się gdzieś zjedziemy i kawałek pokręcimy razem. Po kilku sesjach łączności zjeżdżamy się w Przystajni. Dłuższą chwilę rozmawiamy, robimy szybkie foto i jednak razem nie pokręcimy. Chłopaki już byli w Parzymiechach a my dopiero tam mieliśmy pojechać. Poza tym Mario ma "dedlajana" i musi być w domu około 17:00-18:00, co wyklucza dłuższe błąkanie się po północy województwa. Obdarowuję ich mapami i żegnamy się. Dziś kolejny dzień walki z wiatrem. Do tego jeszcze długie, nudne proste. Na początku dnia jazda szła mi strasznie opornie. W którymś momencie wkurzyła mnie któraś z kolei długa prosta i zacząłem jechać mocno siłowo napierniczając młynkami ile tylko się dało. I tak praktycznie do końca dnia. Prezes w końcu nawet nie miał sił by mi się ogona trzymać. Dopiero po zachodzie słońca, kiedy mi nieco pary uszło, jechaliśmy mniej więcej równo. Po drodze do Mykanowa nieco nas pokapał drobny deszczyk. Dzięki Prezesowej udaje mam się dostać nocleg w Garnku, gdzie docieramy przed 21:00 już po zachodzie słońca. Piwo dowiozłem sobie zimne ale jak się okazało, mogłem się nie fatygować bo na miejscu wybór był na prawdę bogaty. Cóż, "na zaś" będzie wiadomo, że tam jest full-wypas w tej materii :-)
Nocleg.
A tuż obok obiekt ze szlaku architektury drewnianej. Zerknięty tylko przez płot.
Chyba jakiś pałac ale nieco zrujnowany.
Zjazd na rynku w Przystajni.
Starokrzepice.
Dominowe włości. A tu ani czerwonego dywanu, ani łuku triumfalnego, że o bufecie nie wspomnę. Porażka.
Danków.
W kierunku Mykanowa tęcza czyli pada :-/
Dzień z niezłym wynikiem dystansowym. Tempo podłe.
Kategoria Kilkudniowe
komentarze