limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Gorzyczki-Kuźnia Raciborska

Czwartek, 20 sierpnia 2015 | dodano: 24.08.2015


Link do pełnej galerii


Start ponownie obsunięty w stosunku do planu ale ruszamy wcześniej niż wczoraj. Na początek do Chałupek. Potwierdzenie uzyskujemy sprawnie. Podjeżdżamy jeszcze do mostu granicznego na foto i bez ociągania kręcimy dalej do Tworkowa. Tu dłuższą chwilę poświęcamy na wejście na teren ruin zamku. Trwają prace nad umocnieniem tego co jeszcze stoi i przygotowania do remontu wieży. Trzeba będzie tu wrócić za kilka lat i ocenić efekty. Dychnąwszy ruszamy do kolejnego punktu czyli do Krzanowic. Jedzie się opornie. Początkowo wiatr pomagał ale już na tym etapie był zmorą. Po potwierdzeniu zasiadamy na rynku i robimy karmienie. Ja zestawem firmowym w postaci bułka x2, cola, nektarynka x2. Na trochę to wystarcza ale nie na tyle ile normalnie powinno. Dociągamy do kolejnego punktu w Pietrowicach Wielkich. Jazda idzie cieniutko. Średnia podła. Na zjazdach nawet mocno kręcąc nie udaje się ciągnąć dłużej więcej jak 22-25km/h. Na dodatek było trzeba rano wystartować w polarowej kurtce. Potem nieco się ociepliło ale i tak cały dzień w bluzie z długim rękawem. Nie tak powinno wyglądać lato. W Raciborzu jesteśmy po 13. Tu konkretnie zamulamy. Marcin spotyka znajomego przodownika rowerowego, Pana Stanisława Żółcińskiego, i lądujemy na dłużej w oddziale PTTK. Potem zwiedzamy pobliskie muzeum. Na koniec zaś udajemy się do poleconej przez Panią w PTTK restauracji Swojskie Jadło. Wciągamy pyszny obiadek, który jednak przepaliliśmy znów wcześniej niż powinien był wystarczyć. Ale daje nam on dość sił by przez Nędzę osiągnąć Turze, gdzie jest kolejny punkt obowiązkowy. Tu zaczynamy nieco martwić się o nocleg. GPS pokazuje najbliższe noclegi ponad 10km dalej i to niekoniecznie w pożądanym kierunku. Ostatecznie jedziemy do Kuźni Raciborskiej bo stamtąd da się ruszyć w trzy kierunki. Prezes dostaje info od Prezesowej, że jest w Kuźni hotel. Nocleg, jak do tej pory, najdroższy ale opcje wymagają konkretnego kręcenia co w połączeniu z faktem, że minęła 20:00 i jest po zachodzie słońca, mocno zachęca nas do skorzystania z gościny hotelu Gracja.


Poranek ładny ale chłodny.


A za czasów mojej młodości... ;-p Pamiętam jak jechałem tędy do wtedy jeszcze Czechosłowacji. Trzepali autokar niemiłosiernie. Teraz... Ech... Na coś ta Unia jednak się przydaje.


"Samostrzał" na tle ruin zamku w Tworkowie.


I tak cały dzień. Nawet składając się do pozycji aerodynamicznej na zjazdach prędkości podłe :-(


Długi łuk w stronę Raciborza, pod górę, po otwartych polach, przy silnym wietrze. Z sakwami to mordęga.


Muzeum w Raciborzu, któreśmy sobie pozwolili zwiedzić. Naprzeciw jest oddział PTTK.


Miejsce godne polecenia jeśli chodzi o posiłek w Raciborzu.


Spotkany pod Urzędem Miejskim Radny, aktywista rowerowy, polecił nam drogę przez rezerwat utworzony na terenie dawnych stawów cysterskich. Wygodna, spokojna ścieżka pośród majestatycznych drzew. Niektóre z oznaczeniem "Pomnik Przyrody".


Jedno z owych drzew.


Turze. Tutaj kończy się spływ "na bele czym". Podobno niedługo ma też być baza noclegowa.


Dzień kończymy z wynikiem raczej słabym.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
gozdi89
| 18:07 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj akurat na tym siodle to się dobrze szło rozpędzić, za to azymut na wschód dawał nam popalić
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!