Porąbka-Zwardoń
-
DST
105.00km
-
Czas
06:57
-
VAVG
15.11km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Link do pełnej galerii
Planowany na 7:00 start trochę nam się obsunął co jednak wyszło na dobre bo wcześniej i tak byśmy się nie potwierdzili i nie skorzystałbym z apteki. Potem robimy sobie nadprogramowy wjazd na Górę Żar. Zjazd miodzio :-) Potem trzeba nam było dostać się do Rychwałdu. Poszło łatwo. Dopiero dalej była niejaka szarpanina z podjazdami do Rychwałdku, który leżał nam na drodze do Jeleśni. Tym razem robimy ten łagodniejszy zjazd w tamtą stronę. Dotarłszy do Jeleśni zaczyna nam się ssanie choć dopiero minęło południe. Szybko potwierdzamy się i decydujemy na konsumpcję obiadu w karczmie. Trochę też pomogły w decyzji nadciągające chmury, wyglądające na mocno burzowe. Na obiadku schodzi ponad godzina ale w tym czasie nie spada ani kropla. Jedziemy dalej. Kolejny cel to Węgierska Górka. Po drodze znów niezłe podjazdy ale jest też i nagroda w postaci bardzo długiego zjazdu w stronę Węgierskiej Górki. Potwierdzamy się ponownie i jedziemy do naszego dziś ostatniego punktu obowiązkowego czyli do Zwardonia. Po drodze mamy też okazję na zdobycie nadprogramowych kilku potwierdzeń więc kajecik ze stempelkami jest dość bogaty. Kotwiczymy na noc w Zwardoniu dość wcześnie ale należy nam się. Ponad setka po górach z sakwami. Poza tym do następnego punktu jest za daleko by odciągnąć za dnia. Garmin pokazuje ponad 1800m przewyższeń.
Kręcimy przez zaporę w Porąbce na wjazd na Górę Żar.
Wjazd nam trochę zajął.
Widoczki zacne, jak zawsze, choć dziś trochę zamglone.
Poziom wody wszędzie niski.
Rychwałd.
Dychnięcie i foto w drodze do Rychwałdku. Ten wariant jest chyba bardziej stromy :-]
Tu zajadamy obiadek.
Chmurki nad górami wyglądają srogo.
Początek zjazdu do Zwardonia. Dalej było kozacko. A już płyty przebijają wszystko. Strach hamować i strach puścić klamki.
Jak na szarpaninę po górach i z sakwami to chyba nienajgorszy wynik za dzień.
Kategoria Kilkudniowe