DPSDZ
-
DST
26.00km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na wstawaniu +1. Na wyjeździe +3. Generalnie odczuwalny chłód co zmusza do użycia pełnego zestawu "na długo". Wiaterek nierejstrowalny przy postoju, w ruchu podmuch wyciska łzy z oczu. Ładne słoneczko, które zupełnie nie pasuje to temperatury. Start dziś 6:17. Obsuwa ze względu na troczenie uszkodzonego koła od Rzeźnika. Trochę opornie to szło ale się udało i w trakcie jazdy ładunek trzymał się wzorowo. Tempo kręcenia niezbyt intensywne ze względu na lekko protestujące kolano. Przyzwyczajenie do młynków na Rzeźniku prowokowało do powtarzania manewru na Błękitnym. Niestety nie te przełożenia. Przejazd spokojny z małymi przerywnikami w postaci świateł to tu, to tam i szlabanu przy "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej. Także standardowy postój na foto hotelu. Na finiszu prawie wjeżdżam w kobietę z dzieckiem. Wszystko przez hamulce w Błękitnym. Za słabo trzymają pomimo tego, że klocki jeszcze są ok. Zdecydowanie coś jest nie tak z ciśnieniem. Klamka łapie dopiero jak jest już prawie na maks ściągnięta a i to jeszcze zbyt słabo. Dopiero po napompowaniu trzyma jak należy. Dziś po pracy Błękitny i koło z Rzeźnika zostają w serwisie zaś nad Strzałą będę się musiał nieco popastwić. Konieczna jest wymiana klocków hamulcowych (albo przynajmniej skrócenie linki) oraz czyszczenie i smarowanie. Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że 3 rowerki to wcale nie jest za dużo dla kogoś, kto praktycznie jest uzależniony od kręcenia. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie od rzeczy byłoby mieć rezerwę dla Rzeźnika, czyli drugi full w stajni. Może trochę inny np. jakiś Scott na RockShox-ach i 29". Mają w cenniku taki, co by się go dało kupić za 5k. Ale to już nie w tym roku.
Po pracy niezbyt spiesznym tempem do serwisu. Tu zostawiam i Błękitnego, i kółko od Rzeźnika. Z kółkiem wiadomo: uzupełnienie braków i centrowanie. Za to Błękitny znowu prawie remont przejdzie: suport (ostatnio był już dociągany ale go młynkami znowu zarżnąłem), kaseta, łańcuch (jeszcze nie przeskakuje ale na "5" już prawie szpileczki więc nie będę czekał), przednia przerzutka (była prostowana po wypadku i od tego czasu często gęsto mam problem z nią bo nie daje jej się dobrze ustawić), hamulce (pewnie zapowietrzone), centrowanie tylnego koła (przy dużym obciążeniu lub dużej prędkości czuć, że zadkiem rowerka rzuca) i ogólnie przegląd. Do serwisu wyszło jakieś 24km ale mi się 2x gps zbiesił i wsiąkło kilkaset metrów (raz na zjeździe z Dworskiej na Zuzanny, raz na zjeździe ze Środuli do Izby Wytrzeźwień - trochę tam wertepków). Z serwisu powrót zbiorkomem do domu gdzie zabieram się za Srebrną Strzałę. Odstawiona dawno temu na bok wymagała nieco opieki. Na początek wymiana klocków hamulcowych na przodzie bo zjechane i ściągnięcie linki na tylnym hamulcu bo już klocuszki nieco przytarte. Teraz hamowanie jest jak trzeba, brzytwa jak na V-ki. Potem rozkuwam łańcuch i robię shake'a w benzynie. Kiedy ogniwka się moczyły czyszczenie przerzutek i ponowne mocowanie błotnika "trytyką". Łańcuch zakładam tym razem na spince i cały rowerek idzie do mycia. Jak trochę obkapał (a ja coś wszamałem) to smarowanie łańcucha i przerzutek oraz szybki teścik. Jedzie! Zarzucam sakwy i robię krótkie zagięcie do wsiowego Lewiatana. Na powrocie z pełnymi sakwami przebijam 30km/h. Już zapomniałem, że Srebrny też potrafi pójść jak trzeba :-)
Kategoria Praca, GPS-, KlockiV, Serwis