limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 17 kwietnia 2015 | dodano: 17.04.2015

+6 na starcie. Trochę chmurek. Wiatr, jeśli był, to nieprzeszkadzający. Start 6:13. Od samego startu wrażenie opornego kręcenia. Dziś na twardo pod zadkiem więc ogólnie średnia słabsza o slalom między dziurami. Przejazd spokojny. Na mecie z obsuwą 2 minut. Po drodze nowe wykopki w okolicach budowy ronda w centrum Zagórza. Wybrany kawałek pasa na zjeździe w ul. Dmowskiego.

Myślałem, że na dojeździe szło mi dziś kiepsko... Powrót to była totalna porażka. Na początku kurtka i czapka jadą w sakwie. Jednak po jakichś kilkuset metrach zakładam kurtkę. Zimny wiatr sprawia, że jest niezbyt przyjemnie pomimo tego, że coś tam słonko wystaje czasem zza chmur. Kręcę noga za nogą częściowo chodnikami. Kolejno: Mortimer: Pogoria 3, Piekło, Preczów i Sarnów. Przy Pogorii jeszcze dokładam czapkę. Na P3 i P4 trafiły się niby okazje do poganiania króliczków ale zupełnie nie miałem dziś weny ku temu. A jak nie ma weny, to znaczy, że jest słabo.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!