DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
21.31km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+4 na starcie. Do kompletu drobny, raczej niegroźny opad. Start 6:13. Dziś full sprawił mi przykrą niespodziankę w postaci kapcia na zadku. Znalazłem kolec jakiegoś zielska wbity w oponę. Ze względu na braki czasowe przełożyłem tylko GPS-a na Błękitnego i poturlałem się nim do pracy. Trochę brakowało tej miękkości w ramie ale w sumie jechało się nawet nieźle. Po drodze foto hotelu. Na Alei Róż znów pokaz chamstwa gdzie kierowca z lewego pasa wcisnął się na skręt w prawo na trasę. Na szczęście zrobił to z dala ode mnie więc tylko sobie sytuację pooglądałem. Przejazd spokojny. Trochę we znaki dawała się lewa noga w okolicach kolana. Podejrzewam, że z wychłodzenia.
Niby robi się cieplej ale nogi jeszcze mają inne zdanie w tej materii. Ja zresztą też. Wrażenie z jazdy takie, że nieco opornie. Zwłaszcza przy zwrocie na północny, chłodny wiatr. Powrót bez większego gięcia. Na początek do centrum Dąbrowy Górniczej pod ścianę płaczu. Potem przez Warpie do serwisu w Będzinie. Miały już dziś być haki do Sparka. Okazało się jednak, że dopiero dotarły do naszego wszechświata. Jutro będą się kierować w stronę naszej galaktyki i na środę jest cień szansy, że dotrą. Tak więc nic nie załatwiwszy wracam do domu. Przez Łagiszę i Sarnów zupełnie bez ciśnienia bo pod ten wredny wiatr. W domu zabieram się za kapcia na Rzeźniku. Kleję łatkę na tyle i robię rundkę kilkusetmetrową dla testu. Dalej coś nie tak. Na dodatek miękko robi się też na przodzie. Zostawiam na razie tył i zdejmuję przód. Podobnie jak na tyle znajduję kolec. Potem drugi. Czyli już 3 łatki. Potem zdejmuję tył i dokładnie oglądam wywiniętą oponę i znajduję czubek kolejnego kolca. W użycie idzie 4 łatka. Zakładam koła i znów kilkaset metrów testu. Na razie wygląda ok. Zobaczymy jak będzie rano. Jak nic nie zejdzie znaczy się, że znalazłem wszystko. Jak zejdzie, to coś jeszcze musi gdzieś tkwić. Tak się zastanawiam gdzie ja tyle tego nałapałem? Przy okazji pierwszej wulkanizatorki dochodzę do wniosku, że te oponki trzeba szybko zarżnąć i kupić jakieś cięższe i grubsze. Najlepiej takie, żeby dało się nimi jeździć po tłuczonym szkle. Te w dotyku wydają się niemal jak z papieru, jakby za delikatne do walki w terenie choć przyczepność mają ładną.
Kategoria Praca
komentarze
Przejechałem na nich w 16 lat >43kkm i złapałem 0 (ZERO) kapci.
Zużyłem dotąd 3 sztuki, warte tyle, co jedna sztuka opony niżej wymienianej...
Dziękuję za uwagę. ;)