limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 8 kwietnia 2015 | dodano: 08.04.2015

+4 na starcie. Do kompletu drobny, raczej niegroźny opad. Start 6:13. Dziś full sprawił mi przykrą niespodziankę w postaci kapcia na zadku. Znalazłem kolec jakiegoś zielska wbity w oponę. Ze względu na braki czasowe przełożyłem tylko GPS-a na Błękitnego i poturlałem się nim do pracy. Trochę brakowało tej miękkości w ramie ale w sumie jechało się nawet nieźle. Po drodze foto hotelu. Na Alei Róż znów pokaz chamstwa gdzie kierowca z lewego pasa wcisnął się na skręt w prawo na trasę. Na szczęście zrobił to z dala ode mnie więc tylko sobie sytuację pooglądałem. Przejazd spokojny. Trochę we znaki dawała się lewa noga w okolicach kolana. Podejrzewam, że z wychłodzenia.

Niby robi się cieplej ale nogi jeszcze mają inne zdanie w tej materii. Ja zresztą też. Wrażenie z jazdy takie, że nieco opornie. Zwłaszcza przy zwrocie na północny, chłodny wiatr. Powrót bez większego gięcia. Na początek do centrum Dąbrowy Górniczej pod ścianę płaczu. Potem przez Warpie do serwisu w Będzinie. Miały już dziś być haki do Sparka. Okazało się jednak, że dopiero dotarły do naszego wszechświata. Jutro będą się kierować w stronę naszej galaktyki i na środę jest cień szansy, że dotrą. Tak więc nic nie załatwiwszy wracam do domu. Przez Łagiszę i Sarnów zupełnie bez ciśnienia bo pod ten wredny wiatr. W domu zabieram się za kapcia na Rzeźniku. Kleję łatkę na tyle i robię rundkę kilkusetmetrową dla testu. Dalej coś nie tak. Na dodatek miękko robi się też na przodzie. Zostawiam na razie tył i zdejmuję przód. Podobnie jak na tyle znajduję kolec. Potem drugi. Czyli już 3 łatki. Potem zdejmuję tył i dokładnie oglądam wywiniętą oponę i znajduję czubek kolejnego kolca. W użycie idzie 4 łatka. Zakładam koła i znów kilkaset metrów testu. Na razie wygląda ok. Zobaczymy jak będzie rano. Jak nic nie zejdzie znaczy się, że znalazłem wszystko. Jak zejdzie, to coś jeszcze musi gdzieś tkwić. Tak się zastanawiam gdzie ja tyle tego nałapałem? Przy okazji pierwszej wulkanizatorki dochodzę do wniosku, że te oponki trzeba szybko zarżnąć i kupić jakieś cięższe i grubsze. Najlepiej takie, żeby dało się nimi jeździć po tłuczonym szkle. Te w dotyku wydają się niemal jak z papieru, jakby za delikatne do walki w terenie choć przyczepność mają ładną.


Kategoria Praca


komentarze
mors
| 16:40 piątek, 17 kwietnia 2015 | linkuj Klasyczna Dębica GT600, wytrzymałość rzędu 25kkm.
Przejechałem na nich w 16 lat >43kkm i złapałem 0 (ZERO) kapci.
Zużyłem dotąd 3 sztuki, warte tyle, co jedna sztuka opony niżej wymienianej...
Dziękuję za uwagę. ;)
Mariotruck
| 08:18 czwartek, 9 kwietnia 2015 | linkuj Ja. mam Smart Sam 2,25 po 70 zł szt, a wytrzymałość .... jedna 17 tyś km, druga powoli dochodzi do 10 tyś i bieżnika ma jeszcze w chol.....
limit
| 20:03 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Widziałem cenę na necie. Fakt. Nie są tanie. Nie jestem pewien czy aż tyle chcę inwestować w coś, co i tak się zedrze :-)
wloczykij
| 19:26 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj I mogę je szczerze polecić (choć tanie nie są!)
wloczykij
| 19:25 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj A to akurat normalka :) dużo osób mi zachwalało że opona nie do przebicie i nie do zdarcia, że jeździli po Bałkanach czy po pustyni i dała rade, ja robiłem na niej niecałe 100 km i w Zabrzu wbił mi się 10 centymetrowy gwoźdź, ale poza tym przypadkiem praktycznie nie miałem problemu z tymi oponami...
limit
| 19:03 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Znając życie to nawet jakbym założył takie od Ursusa C360 to i tak bym w końcu wjechał na coś, czego te opony nie wytrzymają ;-p
wloczykij
| 18:19 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Polecam schwalbe maraton plus spokojnie można jeździć po szkle :)
Mariotruck
| 17:58 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Ja na swoich oponka jeżdżę po różnym dziadostwie i jak w roku jedną dziurę złapię to góra. Jak na razie w życiu nie zamienię ich na inne :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!